środa, 24 sierpnia 2016

Przekonał Boga - opowieść prawdziwa

    Stanisław z Barbarą byli małżeństwem od pięciu lat. Pomimo tego, nie małego już stażu, wciąż starali się o dziecko. Lekarze rozkładali ręce: nic się nie da zrobić – mówili... Oboje, bardzo pobożni, nie tracili jednak nadziei, wręcz przeciwnie – złożyli ją u stóp swego Boga, bo On może wszystko... Pięcioletnie modły i prośby kierowane do Boga nic nie dawały, chociaż napisane jest, że wytrwałej modlitwy Bóg nie odrzuca. Nie tracili więc nadziei.

prawdziwe historie
 
     Sugestia, że z Bogiem trzeba umieć się targować była dla Stanisława jak objawienie z nieba. Czyli nie wystarczy tylko się modlić... – wciąż powtarzał sobie w myślach „oświecony” Stanisław. – No tak... Skoro Bóg jest bogiem żywym, więc można wpływać na Niego, posługując się argumentami. Tak przecież targował się Hiob przed zniszczeniem Sodomy i Gomory. A więc można...

     Stanisław nigdy nie czuł strachu przed swoim Bogiem, nie był mu także obojętny. Zawsze wierzył, że On istnieje, a Jego słowa są prawdziwe. Kochał Go szczerze i pragnął żyć zgodnie z Jego naukami. Pragnął także dziecka, którego Natura mu skąpiła. 

     Któregoś dnia wziął Pismo Święte do ręki i zaczął je wertować. W trudnych chwilach zawsze odnajdywał w nim pomocną wskazówkę. Nie inaczej było i tym razem. Poznał, w jaki sposób można rozmawiać z Bogiem i jakich użyć argumentów, aby Go „przekonać”. Przecież to On powiedział, że dzieci są błogosławieństwem rodziców. 

     Z zebranych cytatów ułożył sobie mowę, petycję do Boga wykazując, że nie prosi o nic niezwykłego, że dziecko należy im się jak psu buda, w końcu sami są przecież dziećmi Boga...
Po tygodniu wertowania Biblii i przygotowywania swojej mowy, w końcu nadszedł dzień, w którym Stanisław oświadczył małżonce, że jest gotowy. Uklękli więc przed krzyżem i zaczęli się modlić...

     Po odmówieniu kilku wybranych przez Stanisława modlitw przystąpił do swojej mowy. Nie wychodząc poza ramy nakreślone przez pokorę, Stanisław używał kolejnych argumentów, aby wykazać, że jego prośba o dziecko jest jak najbardziej zasadna. Bóg nie mógł się wymówić, bo Stanisław używał zdań znalezionych w Piśmie Świętym, Jego własnych słów...

     Po skończonej mowie razem z małżonką Stanisław odmówił jeszcze jedną modlitwę, aby pokazać, że ufa Bogu i przyjmie każdą Jego decyzję z pokorą. W niedługi czas po tym, żona oświadczyła, że spodziewa się dziecka...






Polecane artykuły:


3 komentarze:

  1. Mysle ze swietnie pokazuje to ze wiara w tego Boga i cala filozofia tej religii niszczy czlowieka, poki nie zacznie szukac furtek zeby mimo wszystko jakos zyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można na ten temat spojrzeć i w ten sposób. Jest też inny, pochodzący od Pana Boga, mianowicie, mówi On, że po to doświadcza ludzi, aby przekonać się, czy dają Mu "czyste złoto", bo On oddaje się im cały... Pan Bóg wiele nam daje, ale i wiele od nas oczekuje w zamian.

      Usuń
  2. Bardzo fajne ! Ubawiłem się ! Darzę tę rodzinę wielkim uczuciem i sympatią. Oby dobry Bóg zechciał wszystkich wysłuchać. Życie jest jednak takie jakie jest ! I ja miałem w życiu różne perypetie. Jestem pokorny wobec Boga i nie chcę się wymądrzać. A rozwijając temat do zmroku bym nie skończył !

    OdpowiedzUsuń

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły