Stanisław z Barbarą byli
małżeństwem od pięciu lat. Pomimo tego, nie małego już stażu,
wciąż starali się o dziecko. Lekarze rozkładali ręce: nic się
nie da zrobić – mówili... Oboje, bardzo pobożni, nie tracili
jednak nadziei, wręcz przeciwnie – złożyli ją u stóp swego
Boga, bo On może wszystko... Pięcioletnie modły i prośby
kierowane do Boga nic nie dawały, chociaż napisane jest, że
wytrwałej modlitwy Bóg nie odrzuca. Nie tracili więc nadziei.
Sugestia, że z Bogiem trzeba umieć
się targować była dla Stanisława jak objawienie z nieba. Czyli
nie wystarczy tylko się modlić... – wciąż powtarzał sobie w
myślach „oświecony” Stanisław. – No tak... Skoro Bóg jest
bogiem żywym, więc można wpływać na Niego, posługując się
argumentami. Tak przecież targował się Hiob przed zniszczeniem
Sodomy i Gomory. A więc można...
Stanisław nigdy nie czuł
strachu przed swoim Bogiem, nie był mu także obojętny. Zawsze
wierzył, że On istnieje, a Jego słowa są prawdziwe. Kochał Go
szczerze i pragnął żyć zgodnie z Jego naukami. Pragnął także
dziecka, którego Natura mu skąpiła.
Któregoś dnia wziął
Pismo Święte do ręki i zaczął je wertować. W trudnych chwilach
zawsze odnajdywał w nim pomocną wskazówkę. Nie inaczej było i
tym razem. Poznał, w jaki sposób można rozmawiać z Bogiem i
jakich użyć argumentów, aby Go „przekonać”. Przecież to On
powiedział, że dzieci są błogosławieństwem rodziców.
Z zebranych cytatów
ułożył sobie mowę, petycję do Boga wykazując, że nie prosi o
nic niezwykłego, że dziecko należy im się jak psu buda, w końcu
sami są przecież dziećmi Boga...
Po tygodniu wertowania
Biblii i przygotowywania swojej mowy, w końcu nadszedł dzień, w
którym Stanisław oświadczył małżonce, że jest gotowy. Uklękli
więc przed krzyżem i zaczęli się modlić...
Po odmówieniu kilku
wybranych przez Stanisława modlitw przystąpił do swojej mowy. Nie
wychodząc poza ramy nakreślone przez pokorę, Stanisław używał
kolejnych argumentów, aby wykazać, że jego prośba o dziecko jest
jak najbardziej zasadna. Bóg nie
mógł się wymówić, bo Stanisław używał zdań znalezionych w
Piśmie Świętym, Jego własnych słów...
Po skończonej mowie
razem z małżonką Stanisław odmówił jeszcze jedną modlitwę,
aby pokazać, że ufa Bogu i przyjmie każdą Jego decyzję z pokorą.
W niedługi czas po tym, żona oświadczyła, że spodziewa się
dziecka...
- Widziane z okna - opowieść prawdziwa
- O niezwykłych cechach miłości chrześcijańskiej
- 8 przeszkód w ożywianiu swojej wiary
Mysle ze swietnie pokazuje to ze wiara w tego Boga i cala filozofia tej religii niszczy czlowieka, poki nie zacznie szukac furtek zeby mimo wszystko jakos zyc.
OdpowiedzUsuńMożna na ten temat spojrzeć i w ten sposób. Jest też inny, pochodzący od Pana Boga, mianowicie, mówi On, że po to doświadcza ludzi, aby przekonać się, czy dają Mu "czyste złoto", bo On oddaje się im cały... Pan Bóg wiele nam daje, ale i wiele od nas oczekuje w zamian.
UsuńBardzo fajne ! Ubawiłem się ! Darzę tę rodzinę wielkim uczuciem i sympatią. Oby dobry Bóg zechciał wszystkich wysłuchać. Życie jest jednak takie jakie jest ! I ja miałem w życiu różne perypetie. Jestem pokorny wobec Boga i nie chcę się wymądrzać. A rozwijając temat do zmroku bym nie skończył !
OdpowiedzUsuń