Współczesny człowiek,
który przypomni sobie o Bogu i zapragnie zaangażować się w swoją
wiarę, napotyka sporo przeciwności i pułapek współczesnego
świata. Chociaż intencje miał czyste, a postanowienie mocne, po
pewnym czasie okazuje się, że niewiele z tego wyszło. Pojawia się
zniechęcenie, czasem rozczarowanie, niejednokrotnie zapomnienie...
Jest jak powalony olbrzym, który próbuje się podnieść, ale nie
ma na tyle siły i ciągle przewraca się na ziemię.
Pogłębiona wiara
Pogłębianie swojej wiary rozumianej jako uzyskanie religijnej samoświadomości jest punktem wyjścia do ożywienia wiary. Na czym polega żywa wiara? Bynajmniej nie na znajomości Pisma Świętego na pamięć czy codziennego chodzenia do kościoła. Jest to rozumienie siebie, świata i Boga, to Moc bijąca z wiary i wszędobylska Miłość – to ona jest motorem naszego działania. Ludzie, myśląc o wierze chrześcijańskiej, błędnie rozumują, że wiara polega na tym, aby naśladować we wszystkim Pana Jezusa, i to błędne rozumienie przekazują dalej. Niewiele ma to wspólnego z żywą wiarą.
Bliskość z Panem Bogiem
Sednem żywej wiary jest bliskość z Panem Bogiem. Obcując w sposób żywy z Panem Bogiem, zostajemy przeniknięci przez Jego Miłość i tą Miłością potem emanujemy w życiu codziennym, dlatego mówimy, że to Pan Bóg jest źródłem Miłości, z którego my czerpiemy swoją miłość. To ona sprawia, że postępujemy w życiu tak jak Jezus, ale nie poprzez naśladownictwo, ale poprzez rozumienie. Postępujemy „dobrze” nie dlatego, że tak trzeba, ale dlatego, że tak czujemy, że to wypływa z naszego wnętrza i jest cechą naszej natury – i nie uważamy bynajmniej tego za dobry uczynek, tylko za coś normalnego i oczywistego.
Żywa wiara
Wiele osób próbuje
pogłębić swoją wiarę, zbliżyć się do Pana Boga, ale przy
braku dostatecznej uwagi i zaangażowania z ich strony efekty są
niewielkie. Zazwyczaj kończy się na większej znajomości Pisma
Świętego i religijności, rozumianej jako częste chodzenie do
kościoła, pielgrzymki, modlenie się, a nawet ewangelizowanie
innych. Łatwo ich rozpoznać, bo rozmawiając o Bogu, są poważni
i... smutni, a posiadając żywą wiarę, nie da się mówić o Bogu
w sposób smutny. Moc jak towarzyszy bliskości z Panem Bogiem
sprawia, że rozpiera nas radość i dzielimy się Bogiem z drugim
człowiekiem cali podekscytowani, podobnie jak jedna przyjaciółka
mówi drugiej: „Słuchaj, poznałam fajnego chłopaka! Mówię ci,
jest naprawdę super!”. Po spotkaniu z takimi osobami jest mi
smutno. Trudno kogoś przekonać do Pana Boga, jeśli nie daje się
przykładu sobą...
Można być osobą
religijną, czy nawet pobożną, a mimo to posiadać martwą wiarę.
Żywa wiara wymaga od nas rozwiniętej duchowości, a o tą w naszych
czasach jeszcze trudniej niż o jakiekolwiek zalążki wiary.
Przedstawimy teraz typowe przeszkody, jakie pojawiają się na drodze
do ożywiania swojej wiary i zbliżania się do Pana Boga.
Skupienie
Nie da się nawiązać
relacji z Panem Bogiem bez odpowiedniego skupienia. Nawet nasza wiara
bez skupienia nie będzie dużo warta. Najlepiej widać to podczas
modlitwy. Jeżeli nasza modlitwa bardziej przypomina odtworzenie
formułki niż kontakt z Bogiem, jeżeli nie mamy świadomości tego,
co mówimy i nie identyfikujemy się z tym, co mówimy, to mamy jasny
sygnał, że coś z naszą wiarą jest nie tak.
Dobrym zaleceniem jest,
aby przed przystąpieniem do modlitwy, usiąść sobie w ciszy na
kilka minut, odsunąć od siebie wszelkie codzienne myśli oraz
zmartwienia i dopiero w ten sposób oczyszczeni, skupiając się na
Panu Bogu jako żywej i realnej Istocie, przystąpić do modlitwy.
Skupienie potrzebne jest
nie tylko w modlitwie, ale wszędzie, na każdym kroku: podczas mszy,
czytania Pisma Świętego, zastanawiania się nad sobą i swoim
życiem czy praktykowaniu swojej wiary. Jeżeli nasza uwaga będzie
rozproszona i podzielona na dziesiątki mało ważnych spraw, nie
liczmy na to, że uda się nam zbliżyć do Pana Boga. Pan Bóg nie
zgodzi się na bycie jednym z kilkudziesięciorga elementów naszego
życia. Chce być najważniejszy, jedyny...
Pośpiech
Skupienie swojej uwagi na
tym, co się robi, wymusza na nas zarezerwowanie na ten cel więcej
czasu. Nie da się dobrze skupić, wykonując kilka działań naraz.
Żywa wiara wymaga sporo czasu, ale to, co jest bardziej istotne, to
brak pośpiechu. Kiedy wciąż się śpieszymy, czas goni nas jak
harty na polowaniu, nie da się ożywić swojej wiary. Trudno o
odpowiednie skupienie, o komfort psychiczny oraz czas potrzebny na
działanie i niedziałanie. Nieustannie z naszej głowy będzie
wyłaniał się Strażnik Czasu i pytał: „Już? Już skończyłeś?”.
Jak w takich warunkach chcemy się zbliżać do Pana Boga? Skupienie
i brak pośpiechu to elementy konieczne przy ożywianiu swojej wiary.
Część 1 1/5 Część 2 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz