W
życiu naszym przeżywamy różne okresy, czasem nam się powodzi, to
znów wszystko zaczyna się sypać... Zadajemy sobie wtedy pytanie:
„Dlaczego tak musi być?”. Osoby wierzące próbują zrozumieć
swoją sytuację w odniesieniu do Pana Boga: Czy Bóg się na nich
gniewa? Jeżeli tak, to za co? Osoby niezbyt mocno ugruntowane w
wierze mogą czuć się rozczarowane lub oszukane. Uczucia te
wzmagają się jeszcze, gdy przyzwyczailiśmy się do tej pory używać
łaski Bożej w sposób nieskrępowany, kiedy hojnie wspomagał nas i
wspierał w każdej sytuacji życiowej. W którymś momencie nagle
kończy się szczodrość Boga, a my zachodzimy w głowę, co się
stało? Czy to nasza wina? Co my takiego zrobili, że Bóg wstrzymał
swoją łaskę?
Znalezienie
właściwej odpowiedzi jest dosyć proste pod warunkiem, że
posiadamy rozbudowaną samoświadomość i doświadczenie w drodze
duchowej. Istnieją trzy główne powody zmiany łaskawości Boga
względem nas. Są one następujące:
- złe zachowanie lub trwanie w grzechu,
- niewłaściwa postawa duchowa,
- test wiary.
Scharakteryzujmy
sobie teraz poszczególne powody:
1. Złe zachowanie lub trwanie w grzechu
Jak
łatwo się domyślić jest to najczęstszy powód, jakiego możemy
się zazwyczaj spodziewać. Nasze złe zachowanie i trwanie w grzechu
odpycha od nas Pana Boga, w związku z czym, nie angażuje się w
nasze życie tak, jakby chciał. Swoją postawą pokazujemy, że nie
kochamy Go i nie zależy nam na zbliżaniu się do Niego. Gdyby nam
zależało, zadbalibyśmy o swoją bezgrzeszność. Warto się zawsze
zastanowić nad sobą, swoim zachowaniem, czy przypadkiem nie mamy
niczego na sumieniu. Dosyć często zachowujemy się niewłaściwie w
sposób zupełnie nieuświadomiony. Dopiero później, po
przeanalizowaniu i zastanowieniu się stwierdzamy, że jednak nie
było to właściwe zachowanie.
Dobrym
zwyczajem jest przeprowadzać sobie taką analizę codziennie, na
zakończenie dnia. Wystarczy dosłownie kilka minut... Zastanówmy
się, czy wszystko zrobiliśmy dzisiaj, jak należy, czy w naszym
zachowaniu nie było żadnego błędu, żadnego uchybienia. Jeżeli
było, wyciągnijmy z tego naukę na przyszłość, zastanówmy się
na spokojnie, jak powinno wyglądać nasze właściwe zachowanie.
Następnym razem będziemy już uważać w podobnej sytuacji i
zachowamy się właściwie.
Rozwój
duchowy niejako wymusza na nas praktykę przedstawioną powyżej,
dlatego też nie czekajmy na Pana Boga, aż straci cierpliwość i
upomni nas poprzez zesłanie niepowodzeń, czy wstrzymanie łaski,
ale badajmy się i zastanawiajmy, co jeszcze moglibyśmy zrobić, aby
się poprawić lub zbliżyć do Pana Boga.
2. Niewłaściwa postawa duchowa
Wcale
nie musimy w danej chwili zawinić poprzez niewłaściwe zachowanie,
aby Pan Bóg wstrzymał dla nas łaskę. Równie dobrze może nie
spodobać się Mu nasza postawa duchowa. Nie jest to już tak proste
do rozpoznania, jak w pierwszym przypadku, ale przy głębszym
spojrzeniu w siebie możemy bez problemu dojść do źródła
problemu. Do najczęstszych przyczyn należą:
- Roszczeniowość
Jeżeli
ktoś chce tylko brać i nic nie dawać w zamian, to nie jest to
właściwa postawa. Oczekując od Boga wsparcia i łaski, sami także
musimy coś od siebie dać. Najlepsze co człowiek może w zamian dać
Bogu to miłość, uwaga i dobre zachowanie.
- Niewdzięczność
Jeżeli
w relacjach międzyludzkich dobrym zwyczajem jest dziękowanie komuś
za okazaną pomoc, o ile bardziej należałoby podziękować Bogu za
spełnienie naszej prośby czy okazaną łaskę. Wielu osobom nie
przyjdzie nawet do głowy, że należy Panu Bogu podziękować.
Postawa taka świadczy o niskim poziomie rozwoju duchowego.
- Wymuszanie swojej woli
Niektórzy
ludzie są zbyt ociemniali przez swoje żądze czy pragnienia i w
swoich prośbach kierowanych do Boga zachowują się jak
rozkapryszone, natrętne dzieci. Przestali reagować na rzeczywistość
i cali zamknęli się w swoim żądaniu: Oni chcą i koniec. Będą
tak jęczeć i nagabywać licząc na spełnienie ich woli. Typowym
przykładem takiej błędnej postawy jest prośba: „Daj mi wygrać
w totolotka”.
Jeżeli
nasze usilne prośby nie są zgodne z wolą Boga lub Jego planem
względem nas, to wtedy Pan Bóg może się „zdenerwować”.
Poprzez wstrzymanie swej łaski pokazuje, że nie podoba Mu się
nasza prośba.
3. Test wiary
Test
wiary, jakiemu Pan Bóg nas poddaje, występuje najrzadziej z tych
trzech, jakie przedstawiliśmy. Poprzez wstrzymanie swej łaski Pan
Bóg sprawdza, jak w tej sytuacji zachowa się człowiek. Czy nadal
będzie Go kochał i wielbił? To żadna dla nas chwała, kiedy
wychwalamy Boga wtedy, kiedy nam się w życiu powodzi. Prawdziwą
miłość i wiarę możemy okazać dopiero wtedy, gdy nie będziemy
korzystać z łaskawości Boga, kiedy w cierpieniu i przeciwnościach
losu nie zapomnimy o Bogu, a nasza miłość do Niego nie zmniejszy
się.
Jeżeli
w poprzednim okresie Bóg szczególnie mocno obsypywał nas łaskami
i spełniał zaraz każdą prośbę, a teraz milczy jak zaklęty, nie
reagując na nasze wołania w żaden sposób, możemy być pewni, że
właśnie przechodzimy przez taki test wiary. Występuje on zawsze na
początku drogi duchowej (chrześcijańskiej) i naszego zbliżania
się do Pana Boga.
Pan
Bóg obsypuje w nadmiarze takiego człowieka po to, aby ten
„zakosztował” Boga. Gdy już rozsmakuje się w Bogu, musi
człowiek zacząć doskonalić się i rozwijać duchowo, bo w tym
stanie, w jakim jest, nie przedstawia dużej wartości. Stąd też
ten egzamin z wiary. Jeżeli człowiek przejdzie go pomyślnie,
będzie mógł rozpocząć się kolejny duchowy etap.
Aby
nie pozostawiać Czytelnika w niedomówieniu, na zakończenie
podajemy właściwe rozwiązanie powyższego testu wiary: Należy
zaprzestać dążyć do tych łask, które były naszym udziałem, bo
ten czas już nie wróci. Całą uwagę należy skupić na Panu Bogu,
jako najważniejszym naszym celu. Musimy zrozumieć nasze
dotychczasowe łakomstwo duchowe i zrozumieć, że były one dla nas
ważniejsze niż sam Bóg. Póki tego nie zrozumiemy, nie przejdziemy
do następnego etapu.
Ten "test wiary" to Pan sam wymyślił czy to jakiś oficjalny dokument?
OdpowiedzUsuń1. Bóg jako istota doskonała nie musi nic sprawdzać, ponieważ już wszystko wie. No chyba, że jest to bardziej Bóg ze Starego Testamentu, no to faktycznie tak idealnie postrzegany nie był.
2. Eksperymenty Boga na ludziach brzmią niepokojąco. Przypomina to trochę postawę rodzica, który np. chce sprawdzić czy jak nie wyciągnie swojego dziecka, które upadło na tory, to kiedy pociąg przejedzie mu po nóżkach dalej będzie go kochać.
3. Czy Bóg bierze odpowiedzialność za tych, którzy jego prób nie wytrzymali i którzy kiedyś nie byli godni przenoszenia przez bramę cmentarza i chowani pod parkanem?
Jeśli chodzi o test wiary to nazwa jest moja, natomiast teologiczny opis tego pewnie jakiś istnieje. O teście wiary piszę na podstawie własnych doświadczeń w relacjach z Panem Bogiem, jak i na podstawie uzyskanej wiedzy teoretycznej - żeby daleko nie szukać: w Piśmie świętym czytamy słowa Pana Boga: tak jak czyste złoto sprawdza się w ogniu tygla, tak ja was sprawdzam w ogniu utrapienia. W jednym z przekazów z nieba wyjaśnia: Sprawdzam, czy dajecie Mi czyste złoto, bo Ja oddaję się wam cały..." Kolejny wątek to chociażby historia Hioba, którego wiarę Pan Bóg wystawił przecież na próbę. Mówi o tym też w słowach: co dla Mnie za chwała, gdy kochacie Mnie i wielbicie wtedy, kiedy się wam powodzi? Czy nie to samo czynią poganie względem swych dobroczyńców? W tym Moja chwała, że tak samo Mnie kochacie i wielbicie, kiedy się wam nie powodzi. (cytaty pisane z pamięci, więc mogą trochę odbiegać od oryginału).
UsuńJeśli chodzi o ostatnie pytanie, to miłosierdzie boże jest niezmierzone i, jak Pan Bóg w różnych przekazach mówi, zna nasze słabości i wybacza nam, jeśli tylko będziemy Go kochać. Zauważ, że jest to klucz w odniesieniu do tego, co pisałem wcześniej: jeśli wielbimy Pana Boga tylko wtedy, gdy nam sprzyja, a gdy nie sprzyja to zapominamy o Nim lub źle o Nim myślimy, to wtedy możemy poznać wartość swojej wiary, i to jest właśnie jedna z odsłon testu wiary. Test wiary jest potrzebny nie tylko Panu Bogu, ale także nam, abyśmy przekonali się o wartości naszej wiary. Wielu mówi, co to by oni dla Boga nie zrobili, ale gdy przychodzi do działania, wtedy dopiero okazuje się, kto ile jest wart. Tak też mówi mądrość życiowa: tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono.
Zgodzę się na takie wytłumaczenie "testu wiary", ale jeżeli przyjmiemy, że Bóg nie zna przyszłości. Jeżeli bowiem ją zna, to wszelkie testy są bez sensu. Po co sprawdzać coś na co znam odpowiedź. Ta odpowiedź była już znana w momencie kreacji, co więcej tworząc Świat Bóg znał już wszystkie zdarzenia i ich konsekwencje. Świat został stworzony celowo i ma tylko jedną alternatywę, która się wydarzy, tą która jest znana Bogu. Nawet jeżeli nam się wydaje, że mamy wybór, to Bóg już miliony lat temu wiedział co wybierzemy, już w momencie kreacji wszystkie zdarzenia i ich konsekwencje zostały rozmyślnie (no bo chyba nie bezmyślnie) ustalone. Myślę, że te nielogiczności są wynikiem tego, że dla Izraelitów Bóg nie był taką superistotą na jaką się Go dziś kreuje. Ciężko jest pogodzić, zwłaszcza Stary Testament, ze współczesnym rozumieniem Boga, a większość prób to raczej "zagadywanie" tematu niż wyjaśnianie.
OdpowiedzUsuńCzłowiek ma (teoretycznie zresztą) wolną wolę, więc teoretycznie to on jest kreatorem swojej przyszłości. Czy Bóg zna tę przyszłość? Owszem zna, bo więcej widzi i rozumie od nas. Podam taki przykład ze swojego doświadczenia. Kiedy pracowałem jako barman, czasami przychodził do nas grać na automatach taki hazardzista, z którym się zaznajomiłem. Patrząc na graczy, po jakimś czasie, wiedziałem już, jak zachowa się automat. Był co jakiś czas taki moment w grze, że do wygrania finału brakowało 4 punktów, które były warte 20 groszy. W tym momencie na liczniku było do wygrania 160 zł, bez tych 20 groszy. Znając już naturę hazardzisty tego znajomego, mówiłem mu wprost, aby brał to, co ma, bo mu maszyna więcej nie da, że wszystko to straci. Mogłem sobie na to pozwolić, bo wiedziałem, że jako hazardzista i tak nie posłucha. Będzie chciał uzyskać równe 800 punktów (a miał 796), bo wtedy rozlega się muzyczka na wiwat. Chociaż nie jestem Bogiem, ani jasnowidzem, z góry wiedziałem, co będzie, choć teoretycznie znajomy miał wolną wolę i mógł postąpić dowolnie. Podobnie jest z Panem Bogiem. Nie musi zawsze znać przyszłość, wystarczy, że zna nas lepiej, niż my sami siebie. Wtedy naprawdę wiele można z góry wiedzieć. Ten przykład to tylko jeden z wielu moich przykładów, kiedy wiedziałem, jak ktoś postąpi, chociaż ta osoba jeszcze nawet o tym nie pomyślała. A żadnym jasnowidzem nie jestem. To wszystko tylko znajomość tych ludzi i natury ludzkiej. Nie ma tu więc żadnej nielogiczności w odniesieniu do Pana Boga, bo skoro ja znam, jak się ktoś zachowa, to tym bardziej On.
UsuńWracając do Pana Boga, jest On istotą bardziej rozwiniętą od nas, więc ta Jego wszechmoc nie powinna budzić wątpliwości. Czy zna On przyszłość? Owszem zna, jak czytamy w Piśmie. Oto przykład: Ja bowiem znam już dziś ich zamysły, którymi się kierują, zanim wprowadzę ich do ziemi, którą im przysiągłem. (Pwt 31,21) lub: Nie bój się, ponieważ od wieków jest ona [przyszła żona] przeznaczona dla ciebie. (Tb6,18).
Nie da się do końca pogodzić rozumienia Boga wg Starego Testamentu z Bogiem Nowego Testamentu z tej prostej przyczyny, że mamy do czynienia z innym poziomem bliskości. Izraelici byli narodem wybranym, ale byli jeszcze zbyt duchowo nierozwinięci na większą bliskość z Panem Bogiem, dlatego byli traktowani jako "stworzenia boże". Z chwilą przyjścia na świat Pana Jezusa i daniu doskonałego Prawa Miłości, poprzez męczeńską śmierć Jezusa zostaliśmy usynowieni i stąd też jesteśmy traktowani, jako "dzieci boże". A dziecko ma zupełnie inne możliwości, niż sługa. Nie powinno więc nikogo dziwić, że dzięki temu mamy inne przywileje od Izraelitów (ale też i obowiązki), inny poziom bliskości z Panem Bogiem, a co za tym idzie, wyłania się odmienny obraz Boga, bo jest to obraz widziany z innej rzeczywistości. Jako przykład weź Królowę angielską, Elżbietę II. Cały lud, włącznie z nami, zna ją jako królową i tylko taką, ale książęta Harry i William znają ją jako babcię. Tej rzeczywistości jednak lud w ogóle nie zna. A przecież to cały czas ta sama osoba...
Niestety te przykłady są średnie. Hazardzista- czym innym jest się domyślać a czym innym coś stworzyć i wiedzieć, że to będzie słabe, i jeszcze mieć pretensje. Postępowanie Boga z ludźmi (zakładając, że zna przyszłość) mogłoby przypominać tresera, który kupił pekińczyka i wystawił do wyścigu z chartami a na końcu zatłukł kijem, bo przegrał. Jeżeli Bóg chciał mieć ludzi idealnych dla siebie, to ich mógł takimi stworzyć a nie zabijać, bo mu nie odpowiadają. A to, że tworząc ich wiedział, że będą nieodpowiedni i kiedyś będzie musiał ich zniszczyć, no to już jest trochę niepokojące i zestawienie w tym kontekście słów Bóg-Miłość hmmm...
OdpowiedzUsuńTo z tymi "stworzeniami"- majstersztyk :), tylko niech Pan nie powtarza tego przy Żydach.
"Stworzenia boże" - to takie określenie znajdziemy w Piśmie, więc nie ma tu nic ujmującego dla Żydów - jest to tylko stwierdzenie faktu, że zostali stworzeni przez Boga, tak jak pozostałe stworzenia (istoty).
UsuńPo to Bóg dał wszystkim istotom wolną wolę, aby Go dobrowolnie pokochały. Mógł oczywiście stworzyć sobie coś na wzór robotów, które byłyby z góry zaprogramowane, aby mówiły machinalnie "kocham Cię, kocham Cię...", ale nie o to przecież Bogu chodziło. A czy Ty chciałbyś, aby ktoś wyznawał Ci miłość w sposób machinalny, sztuczny, bo tak go zaczarowałeś? No nie. Wolałbyś, aby ta osoba sama z siebie, z prawdziwej miłości, wyznała Ci miłość. Człowiek został stworzony jako istota niższego rzędu, więc daleko jej do doskonałości. Jednak poprzez swoją ciężką pracę i staranie możemy z człowieka zwierzęcego stać się człowiekiem duchowym i zbliżyć się do Boga tak jak syn. Bóg jest bardzo wyrozumiały dla naszej słabości i nasza miłość do Niego zakrywa wiele grzechów. W jednym z przekazów z Nieba Bóg skarży się: "Człowiek uczynił ze mnie potwora, który nic innego nie robi, tylko wtrąca ludzi do piekła. Nie wierzcie w to. Jestem najczulszym z ojców...", więc Twoje rozumienie Boga jest chyba właśnie takie. Bóg jest miłością i wybacza nam nasze niedoskonałości, ale w zamian chce naszej miłości, bliskości...
Człowiek ma wybór? Kochać albo zginąć marnie :). Czy zabijanie dzieci i ich matek, to też element boskiej miłości czy wypadek przy pracy albo zły dzień?
OdpowiedzUsuńMasz błędne wyobrażenie o Bogu. To nie jest tak, że "kochaj Mnie, albo zgiń marnie". Bardziej jest to na zasadzie wyboru człowieka - czy chce być z Bogiem, czy nie. Przykład z życia, dosyć powszechny: dziecko pod wpływem swojego młodzieńczego, niedojrzałego buntu, wyprowadza się z rodzinnego domu, ale ponieważ życie nie jest tak bajkowe, jak mu się wydawało, często z początku ląduje na ulicy i musi robić różne niefajne rzeczy, aby zarobić na chleb. Jednym słowem z jego życia robi się bagno, zupełnie coś przeciwnego do tego, co miał w domu rodzinnym. W każdej chwili może wrócić do domu, rodzice przyjmą go serdecznie, ale on tego nie chce. Czy to wina rodziców, że ich dziecku życie zamieniło się w piekło na ziemi? Nie. Jest to wybór dziecka. To zło, które dzieje się w jego życiu jest konsekwencją jego wcześniejszych i obecnych wyborów. Wiesz dobrze, że gdyby to dziecko wróciło do rodziców, to cokolwiek by wcześniej złego zrobiło, rodzice by mu wybaczyli i przyjęli z powrotem. Tak samo jest z Panem Bogiem. To ty decydujesz, czy chcesz być z Bogiem, czy nie. Masz wolną wolę. Nie musisz przyjmować Boga i kochać Go, jeśli tego nie chcesz, ale nie obwiniaj Boga za to, że twoje życie nie przypomina bajki. To tylko konsekwencje twojego wyboru. Osoby będące w bliskości z Bogiem są przez Niego prowadzeni i chronieni. Osoby pozostające w oddaleniu od Pana Boga tego nie mają, są bardziej narażeni na ataki Złego i na rozstrojeniu swojego życia. U ludzi wierzących przeważa miłość, spokój i radość, czego nie można powiedzieć o ludziach żyjących bez Boga, bo u nich przeważa stres, frustracja i agresja. Mają też chwile radości, ale to tylko chwile. U ludzi wierzących jest to stan codzienny. Taka jest różnica. Każdy może sobie wybrać. To tylko kwestia wyboru. To tak, jakby uderzyć się młotkiem w głowę i obwiniać Boga, że na to pozwolił, że teraz boli głowa...
UsuńNie odpowiedział Pan czy jak Bóg zabijał dzieci, to też był to przejaw jego miłości? Oczywiście chodzi mi o te przykłady kiedy robił to osobiście a nie jak np. wtedy kiedy to Izraelici na polecenie Mojżesza zabili wziętych do niewoli chłopców.
OdpowiedzUsuńNie za bardzo wiem, o jakie zabijanie dzieci przez Boga chodzi. Proszę więcej konkretów.
UsuńByło wiele takich przykładów. Np. "Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i że usposobienie ich jest wciąż złe, żałował, że stworzył ludzi na ziemi, i zasmucił się. Wreszcie Pan rzekł: «Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta". Pomijają fakt, że skoro już w momencie tworzenia Świata wiedział jak to się skończy, jego motywacja stworzenia "stworzeń", które są tak niedoskonałe, że będzie trzeba je zabić, była "nieludzka" a zasmucenie się czy żal jest w kontekście istoty znającej przyszłość nielogiczne. Musiałby się smucić już w momencie tworzenia.
OdpowiedzUsuńCo do zabijania dzieci. No przecież za Noego musiały jakieś być. I jak to wyglądało- Patrzył sobie dobry Bóg, na bawiące się na podwórku kilkuletnie brzdące i sobie pomyślał, że są złe i musi je utopić? A zabijanie bezrozumnych zwierząt, to czemu miało służyć?
Trudno mi na takie pytania odpowiedzieć. Wiem tylko, że Bóg ma swoją logikę, z człowiek swoją (zupełnie inną). To, co mnie interesuje to być "grzecznym dzieckiem", bo z tego mam konkretne korzyści. Aż tak głęboko nie będę wchodził w teologiczno-filozoficzne dysputy, bo do niczego nie jest mi to potrzebne, a poza tym za cienki Bolek do tego jestem. Dla mnie liczy się tylko wymiana: miłość za miłość. I tak jak dziecko nie rozumie dobrze, dlaczego tato np. nie pozwala mu oglądać horroru wieczorem, tak i ja wielu rzeczy, które Bóg robi, nie do końca rozumiem, ale mam tę nadzieję, że Bóg wie co robi, tak jak ten tato z mojego przykładu, który nie pozwolił swojemu dziecku obejrzeć przed spaniem horroru. Pozdrawiam
UsuńNie wiem czy relacje z Bogiem w kontekście korzyści są ok :)?
OdpowiedzUsuńPonieważ doszliśmy do nieuchronnego końca dyskusji, który na ogół jest podobny. Czyli po próbach wytłumaczenia postępowania Boga, kończy się to stwierdzeniem, że jego logika idzie zupełnie innymi drogami a my jesteśmy zbyt głupi żeby to pojąć. Nie wiem tylko po co na siłę przypisywanie mu cech ludzkich typu dobro, miłość, sprawiedliwość. Lepiej od razu powiedzieć- On jest niepojęty, ale ja wierzę. Taka wiara na poziomie dziecka. Prosta, szczera, bez "niebezpiecznych" pytań. Sądzę też, że powinien Pan usunąć naszą dyskusję, ponieważ celem bloga jest przybliżanie a nie rozsiewanie wątpliwości. No a skoro nie bardzo Pan potrafi wytłumaczyć wiary logicznie, nie ma sensu "szukającym" mieszać w głowach. Odezwę się jeszcze w jakimś temacie.
Oczywiście relacje z Bogiem w kontekście korzyści to tylko mój skrót myślowy, choć nie ma co ukrywać, że na miłości zazwyczaj się zyskuje, bo osoba kochająca wiele jest gotowa zrobić dla tej osoby, którą kocha.
UsuńMyślę, że nie ma człowieka, który w pełni rozumiałby Boga i Jego postępowanie. Jest to niemożliwe. I nie tyle tu chodzi, że jesteśmy za głupi, tylko za mało duchowo dojrzali.
Wiara na poziomie dziecka (duchowość dziecięca) jest jak najbardziej pożądana i preferowana przez Pana Boga. Człowiek, który za bardzo chce polegać na swoim umyśle i zajmować się tym, co do niego nie należy, zawsze zejdzie na manowce logiki, bo nie ma on pełni oglądu rzeczywistości. Wie tylko tyle, ile w swoim małym i krótkim życiu zobaczył i doświadczył, a z tym u ludzi bywa różnie.
Co do usuwania naszej dyskusji z bloga, to mam odmienne zdanie. Cenię sobie konkretną, merytoryczną wymianę poglądów, a i Boga szukają osoby na różnym poziomie rozwoju. Myślę, że wiele z naszej rozmowy skorzystają co niektórzy :) Pozdrawiam