Pycha
Ustawiczne krytykowanie, ocenianie i porównywanie się do innych, czy to do tych „gorszych” (pycha wywołana myślą, że jest się lepszym), czy do „lepszych” (pycha wywołana myślą, że jest się jednym z tych lepszych, prawdziwych chrześcijan), zazwyczaj przejawiająca się tylko w myślach, wywołuje w nas negatywne uczucia do innych ludzi, którzy nie są tak „oświeceni” jak my. To niewłaściwa postawa i sprzeczna z nauką Jezusa.
Przychodzi czas, kiedy po
tym zachłyśnięciu się Prawdą zaczynamy w końcu dostrzegać w
tym wszystkim nie tylko innych, ale także siebie. Zastanawiając się
nad sobą, swoim postępowaniem, dotychczasowym życiem, powoli
uzyskujemy świadomość siebie, zwaną w rozwoju duchowym
samoświadomością. Dochodzimy do przekonania, że pomimo tej
odkrytej Prawdy (jednej z wielu zresztą jak się okaże w
późniejszym czasie) wcale nie jesteśmy lepsi od innych, że
jesteśmy takim samym „dziadostwem” jak inni. Przecież jeszcze
kilka miesięcy temu sami tacy byliśmy, jak ci, którymi teraz tak
bardzo pogardzamy, popełnialiśmy te same błędy i z równym
lenistwem duchowym podchodziliśmy do Pana Boga i swojej wiary, a
nawet teraz – choć stojąc na trochę wyższym poziomie od innych
– wciąż popełniamy błędy i nie postępujemy tak jak należy.
Pan Jezus mówi o tym, że widzimy źdźbło trawy w oku bliźniego,
a belki w swoim oku nie widzimy – o, co to za ogromną belkę
odkryliśmy właśnie w naszym oku!
Tak jak wcześniej
królowała w nas pycha i poczucie wyższości, tak teraz w końcu
pojawia się w nas naturalna pokora. Uświadamiamy sobie, a może
raczej przypominamy, że zaraz po miłości, to właśnie pokora jest
filarem wiary chrześcijańskiej i Pan Bóg wielokrotnie mówił, jak
bardzo miłe Mu są osoby pokorne.
Łaska Boga
Poznanie prawdy o sobie,
zrozumienie swojej niedoskonałości i zrozumienie tego, że
otoczenie nas przez Pana Boga szczególnym umiłowaniem, nie jest
naszą żadną zasługą, nagrodą za swoją wyjątkowość (niby
jaką?), ale jest tylko i wyłącznie łaską ze strony Pana Boga,
stawia nas na właściwej drodze, drodze prowadzącej do realnej
bliskości z Panem Bogiem.
Ta myśl o szczególnym
wyróżnieniu jako danej za nic łasce i niemożności równoważnego
„odpłacenia się” Panu Bogu, wywdzięczeniu się, będzie nas w
późniejszym czasie coraz bardziej prześladować i stanie się w
kolejnych etapach źródłem coraz większego cierpienia. Wszystko to
zresztą jest przewidziane i okaże swój pożytek dla nas w
stosownym czasie.
Zrozumienie i przyjęcie
do siebie pokory oraz wdzięczność do pana Boga za tę niezasłużoną
łaskę kończy trzeci etap i pozwala przejść do następnego etapu,
będącego duchowym przygotowaniem do przyjęcia Miłości Bożej
etapu kolejnego.
Na zakończenie
przytoczymy słowa Pana Jezusa charakteryzujące przyjęcie właściwej
postawy pokory na tym etapie, o którym w tym rozdziale pisaliśmy.
Można je potraktować jako ćwiczenie duchowe pokazujące (zazwyczaj
obnażające) naszą duchowość i wiarę:
Sługa bezużyteczny jestem,
zrobiłem
to, co do mnie należało,
co
jeszcze mogę zrobić?
(Łk 17,7-10)
< Część 1 2/2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz