piątek, 26 sierpnia 2016

Pycha jako główna przeszkoda w zbliżeniu się do Pana Boga

    Wspominaliśmy już nie raz, że pycha człowieka, zwłaszcza tego, który cieszy się bliskością Pana Boga, stanowi chyba największą przeszkodę w tej bliskości, że postawa ta jest bardzo odrażająca w oczach Pana Boga i nigdy nie pozostaje bez odpowiedzi z Jego strony. W moim przypadku musiałem za nią odpokutować 7 lat (zobacz Moje świadectwo wiary).


pycha


     Pycha pojawia się w nas w sposób naturalny, bez względu na to, czy pochodzi z naszej nierozwiniętej duchowości, czy została nam podsunięta przez szatana. Jest ona odpowiedzią naszej zainfekowanej często przyziemnością świadomości na wywyższenie jakiego doznała. Wyobraźmy sobie prostaka wziętego prosto z pola lub gnoju na królewskie salony, gdzie traktuje się go jak człowieka wysoko urodzonego. Kiedy potem wróci do swojej wioski, będzie go rozpierać pycha, że jest kimś wyjątkowym, a na pewno kimś lepszym od innych. Nie zdaje sobie sprawy, jakiej łaski doświadczył... Nie inaczej jest w naszej duchowości.

     Pogłębiając swoją wiarę, najłatwiej jest wpaść w pychę na początku, kiedy brakuje nam rozwiniętej duchowości i doświadczenia. Jesteśmy wtedy takim prostakiem wziętym prosto od gnoju, który zachłysnął się królewskimi świecidełkami. Opisywaliśmy zresztą ten stan w artykule pt. „Samoświadomość w rozwoju duchowym”.

     Powodów do rozwinięcia w nas pychy nie brakuje także i potem. Im bardziej będziemy zbliżać się do Pana Boga i czerpać z tego nie tylko słodkości duchowe, ale i realną Moc, tym większa dla naszego ego pojawia się pożywka, aby uznać się za kogoś wyjątkowego, już z samej tylko tej racji, że nie znamy nikogo innego, kto by był taki jak my. Znamienne jest to, iż tę coraz większą bliskość z Panem Bogiem zdobywa się między innymi właśnie dzięki pokorze – im bardziej się ukorzymy, tym bardziej Bóg nas wywyższy i obsypie łaskami, i to bynajmniej nie w nagrodę, ale po prostu z miłości...

     Rozwijając w sobie duchowość i zdobywając doświadczenie, coraz trudniej popchać nas w pychę, choć trzeba się pilnować. Z pomocą przychodzi nam samoświadomość, która cierpi, nie mogąc wywdzięczyć się za to, co otrzymała od Pana Boga do tej pory. Wiemy doskonale, że na to nie zasłużyliśmy i nigdy nie zdołamy się za to w pełni odwdzięczyć.

     Samoświadomość i miłość są wystarczającym orężem w walce z kiełkującą w nas pychą. Dopóki będziemy pamiętać, że bliskość z Panem Bogiem i wszystko to, co spotyka nas dobrego w życiu, pochodzi z łaski bożej, i za każdym razem będziemy za nią Panu Bogu dziękować, dopóty będziemy wolni od pychy, choć ta zawsze będzie próbowała nas zwieść i omamić, ponieważ jest produktem ego, stąd też jedno z głównych działań w rozwoju duchowym (także świeckim) to właśnie walka z własnym ego.






Polecane artykuły:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły