piątek, 9 listopada 2018

Wiarygodność Biblii a wiara w Boga część 3

<<-- Przejdź do części 1

Dzieje apostolskie i dziennik podróży św. Łukasza


Na potwierdzenie tezy o kompilacyjnym charakterze Pisma świętego przytoczymy kolejną księgę Nowego Testamentu, czyli Dzieje apostolskie. Uważny czytelnik spostrzeże, że mamy w niej dwie narracje. Raz autor używa normalnej narracji typu „święty Paweł udał się do miasta”, a raz używa narracji bezpośredniej: „udaliśmy się do miasta”. Tak to wygląda, jakby autor do swojego dzieła włączył po prostu dziennik podróży św. Łukasza i w tych miejscach, gdzie towarzyszy on św. Pawłowi wykorzystuje obszerne fragmenty jego dziennika. Tę odrębną grupę narracyjną znajdziemy w następujących miejscach: Dz 16,10-17; Dz 20,5-21,18 i Dz 27,1-28.


Dowody na istnienie Boga


Długo by pisać o różnych wątkach związanych z wiarygodnością Pisma świętego i jej wpływu na naszą wiarę, dlatego św. Augustyn tłumaczy, że Pismo święte przyjmuje się nie rozumem a wiarą. Te wszystkie większe i mniejsze nieścisłości nie stanowią potwierdzenia, że Pan Bóg nie istnieje, bo dowodem żadnym nie są. Są tylko niedoskonałością ludzkiej pamięci i ograniczoności. Potrzebna jest wiedza, aby dobrze to wszystko zrozumieć i ocenić, bo wiele z tych nieścisłości da się prosto wytłumaczyć.

Jeśli w jednym miejscu pisze, że zginęło tyle osób, a w drugim miejscu opisującym to samo zdarzenie pisze, że zginęło znacznie więcej, nie oznacza sprzeczności. W pierwszym przypadku pisze, ilu zginęło wojowników, a w drugim, ile zginęło osób w sumie, czyli łącznie z kobietami i dziećmi. To normalna praktyka w tamtych czasach. Znaczenie miał tylko wojownik, bo on walczył. Starcy, kobiety i dzieci nie stanowili zagrożenia ani wartości więc często się o nich w dokumentach po prostu nie wspominało.

Wykazaliśmy już pokrótce, że pomimo tych wszystkich nieścisłości i niewiarygodnych opowieści Biblia wychodzi z podniesioną głową, bo słowa Pana Boga, gdy coś zapowiada, zawsze się spełniały i w dalszym ciągu się spełniają, a to, co Biblia opisuje, w świetle współczesnych odkryć archeologicznych okazuje się być prawdziwe, chociaż nikt temu nie dawał wiary. Spójrzmy zatem na problem istnienia Pana Boga od tej strony. To, co zapowiada, spełnia się. A co zapowiada? Ano na przykład, że przyjdzie czas, że każdy człowiek na Ziemi pozna Jego imię i odda Mu hołd, że wszystkie narody świata przyjdą do Niego. A kto to mówił? Bóg malutkiego, koczowniczego narodu, który długo nie miał nawet swojej stałej siedziby. Wokół były wielkie religie z ich wielkimi bogami, bogami starożytnego Egiptu, Mezopotamii, potem Grecji i Rzymu. Gdzie oni są? Kto oddaje im teraz hołd? Bo w boga tego maleńkiego narodu wierzy obecnie 3/4 ludzi na Ziemi i to przez kilka tysięcy lat, dokładnie tak jak to zapowiedział.

Zachęcam do przeczytania Dziejów apostolskich, bo tam pisze, w jaki sposób ta trudna wiara, jaką jest wiara chrześcijańska, tak szybko rozszerzyła się po wszystkich narodach. Dlaczego jest trudna? Bo nastawiać drugi policzek, kochać swoich nieprzyjaciół i modlić się za swoich krzywdzicieli do łatwych nie należy. Co zatem sprawiło, że ludzie uwierzyli i poszli za tą wiarą, chociaż Pan Jezus zapowiada, że „Jak Mnie niewinnie oskarżono, skazano i umęczono, tak i was będą z powodu Mojego imienia”? Nie sprawiły tego przecież ładne słowa, wspaniała perspektywa życia doczesnego lub życia po śmierci (jak u muzułmanów), ale sprawiła to Moc, moc płynąca z wiary, bo wiara chrześcijańska daje taką moc, że aż cuda czyni, co też wielu miało okazję zobaczyć i uwierzyć.

Można modlić się do Ozyrysa, Zeusa, Jowisza czy innego boga, ale nic się nie wydarzy. To, co odróżniało boga Izraela, w ujęciu chrześcijańskim, to właśnie to, że za modlitwą szła moc, ludzie odzyskiwali zdrowie, a nawet wstawali ze zmarłych i to nie tylko dzięki Panu Jezusowi, ale także apostołom, bo dzięki duchowi świętemu i oni po śmierci Pana Jezusa mieli taką moc, o czym czytamy w Dziejach apostolskich.

To właśnie ta moc przekonała tamtych ludzi i ta sama moc w dalszym ciągu, nawet w naszych czasach przekonuje ludzi, że Pan Bóg jest prawdziwy, bo modlą się, proszą i otrzymują, nawet te rzeczy, które z naszego punktu widzenia są niemożliwe, czyli cuda.

Ktoś, kto poznał moc płynącą z wiary chrześcijańskiej, nie zawraca sobie głowę logiczną, intelektualną analizą Pisma świętego, bo to, co wie na pewno to to, że pan Bóg istnieje, bo na co dzień doświadcza Jego obecności, pomocy i łaski. Czy potrzeba mu jeszcze jakiegoś dowodu...? Na pewno nie.





Polecane artykuły:


2 komentarze:

  1. Cieszę sie, że ostatecznie doszedles do takiego wniosku do jakiego doszedles, i który ja podzielam :) Próba szukania rozwiązań tych pozornych sprzecznosci Biblijnych to ślepa uliczka i jeśli musisz komuś takie rzeczy tłumaczyć to znaczy, że on już podjął decyzję aby Biblię odrzucić. Z mojego doświadczenia wynika, że najgłośniej o nich mówią ludzie, którzy Pisma Świetego nie znają, a jedynie co nieco o nim słyszeli.. Wogóle poraża mnie to, że Pismo Święte jest powszechnie nie znane, również wsród ludzi określających siebie jako Chrześcijanie. Dlatego wg mnie ważniejsze i sensowniejsze niz tłumaczenie niescislosci jest wogóle poznanie treści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Aby o czymś rozmawiać, trzeba najpierw to poznać, a wiele osób idzie na łatwiznę i wyciąga swoje wnioski z poznanych półprawd, na podstawie tego, co im się wydaje. Taka natura ludzka...

      Usuń

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły