Opowieści pierwotne w Piśmie świętym
Do tej pory mówiliśmy o
czasach historycznych tj. takich, o których możemy uzyskać
potwierdzenie w zabytkach pisanych lub archeologicznych. Skupmy się
teraz na opowieściach pierwotnych Pisma świętego, czyli na
Pięcioksięgu. Znajdujący się w nim opis położenia Edenu,
miejsca gdzie zostali stworzeni i przebywali pierwsi ludzie, Adam i
Ewa (Eden był umiejscowiony na Ziemi, a nie w niebie jak niektórzy
sądzą) jest w Biblii tak dokładny, że skoro Biblia zawiera tylko
prawdziwe informacje, to powinniśmy zdołać zlokalizować Eden.
Tutaj napotykamy jednak poważny problem. Z opisu wynika, że Eden
leżał pomiędzy czterema wielkimi rzekami, z których dwie
zidentyfikowaliśmy jako Tygrys i Eufrat. Gdzie są zatem dwie
pozostałe, skoro nigdzie ich nie ma? Z pomocą przychodzą nam
zdjęcia lotnicze tego regionu. Widać na nich wyraźnie ślad
wielkiej rzeki, która na przestrzeni wielu kilometrów wije się
pomiędzy dolinami w miejscu wskazanym przez opis. Na samym miejscu
tego wyschniętego koryta nie widzimy, bo przez tyle lat warunki
atmosferyczne zrobiły swoje i teraz jest to tylko kilkucentymetrowe
obniżenie terenu o szerokości kilkudziesięciu metrów,
niewyróżniające się zbytnio od otoczenia. Z góry jednak widać
wyraźnie, że kiedyś płynęła tędy rzeka.
Czwartą rzekę okalającą
Eden nie możemy odnaleźć, ponieważ – jak wykazują badania –
wody Zatoki Perskiej zajęły znaczną część lądu – dawniej
wody te były bardziej cofnięte w stronę morza, i tam też powinna
być czwarta rzeka. Teraz jest zajęta przez Zatokę.
Nie inaczej jest z opisem
potopu. Nie ma co się niepokoić, że legenda mezopotamska jest
prawie identyczna z biblijnym opisem. Nie jest to też bynajmniej
dowód na potwierdzenie potopu, że skoro w dwóch różnych
miejscach świata mamy ten sam, niezależny opis, to znaczy, że
musiało tak być naprawdę. Jest to błędny kierunek myślenia w
tym przypadku. Pamiętajmy, że Abraham urodził się i mieszkał
dłuższy czas właśnie w Mezopotamii (w Ur Chaldejskim).
Stamtąd
go Pan Bóg poprowadził dopiero do ziemi Kanaan. Skoro Abraham i jego
bliscy mają korzenie mezopotamskie więc w ich świadomości legendy
i podania z tego terenu były czymś normalnym. Kiedy przyszło
spisywać dzieje narodu izraelskiego dla potomnych, opowieści te
włączono w skład pism świętych jako przekaz dawnych pokoleń.
Zauważmy, że tego typu opowieści plemienne krążyły bardzo długi
czas i o wiele wcześniej, zanim człowiek nauczył się pisać.
Przekazywano je z pokolenia na pokolenie ustnie jako wiedzę lub
historię plemienia (narodu). Z chwilą wynalezienia pisma te stare
opowieści zaczęto spisywać, utrwalać na innym nośniku niż
ludzka pamięć.
Nie ma co wątpić w opis
potopu, bo mógł się on wydarzyć naprawdę, choć większość
badaczy bardziej skłania się do tezy, że był to jednak potop
lokalny, ograniczony do Mezopotamii. Ci, co przeżyli, opowiadali
potem następnym pokoleniom o tym, co było, aż w końcu po wielu,
wielu pokoleniach nikt już nie miał pewności, czy to zdarzyło się
naprawdę – tak tylko starzy ludzie opowiadają...
Rewolucja neolityczna i pamięć pokoleń
Zwróćmy uwagę na inną
opowieść, na życie w Raju i wygnanie z niego Adama i Ewy. Jaką
informację niesie ta opowieść? Ano taką: było wspaniałe
miejsce, gdzie było do jedzenia wszystkiego pod dostatkiem –
wystarczyło tylko zebrać z ziemi lub zerwać z drzewa. Ludzie nie
nosili też odzieży. Po wygnaniu z Edenu ludzie zaczęli nosić
ubrania, uprawiać ziemię, hodować zwierzęta i budować domy. Co
nam to przypomina? Przypomina to czas, który historycy nazywają
rewolucję neolityczną. W neolicie bowiem nastąpił znaczący skok
w rozwoju ludzkości, bo z koczowniczego trybu życia (czyli
chodzenia za zwierzyną i szukaniu czegoś do zjedzenia) człowiek
przeszedł na osiadły tryb – zamiast chodzić za dzikimi
zwierzętami, aby mieć co jeść, udomowił część z nich i zaczął
je hodować. Tak samo z produktami roślinnymi: zamiast szukać,
gdzie coś rośnie, człowiek zaczął te rośliny uprawiać, dlatego
musiał zostać na miejscu, bo pola z pszenicą nie mógł już
zabrać ze sobą w dalszą podróż.
Zmiana sposobu życia
implikuje kolejne rewolucyjne zmiany. Lekkie namioty ze skóry
ustępują miejsca murowanym domom, pojawiają się zagrody,
narzędzia, w końcu pismo – początkowo głównie do celów
administracyjnych i religijnych. Tworzy się osada, potem miasto,
następnie kilka miast zaczyna tworzyć państwo...
Opowieść o Edenie,
gdzie człowiek nie znał jeszcze ciężkiej pracy na roli, może być
bardzo starym przekazem jeszcze z czasów neolitu, przekazywanym z
pokolenia na pokolenie. Wygnanie ludzi z Edenu za ciężkie
przewinienie także może być śladem bardzo starej opowieści o
parze, która została wyrzucona ze społeczności za ciężkie
przewinienie. Takie przypadki są na porządku dziennym w kulturach
pierwotnych. Być może obie opowieści zostały połączone w jedną,
rozszerzoną dodatkowo na dzieło stworzenia Pana Boga, gdzie sam Pan
Bóg może okazać się kimś innym (naczelnikiem wioski, wodzem,
obojętnie). Nie wiadomo. Nie ma co tych wszystkich opowieści
skreślać jako niewiarygodne. Pewnie zawierają w sobie prawdę,
choć jaką, po tylu tysiącach lat trudno ocenić.
Zamykamy temat
wiarygodności Pisma Świętego zwłaszcza Starego Testamentu i
przechodzimy do kolejnego tematu, czyli do pytania, jak się ma
wiarygodność Biblii do istnienia Pana Boga.
Czy Pan Bóg istnieje naprawdę?
Ewangelie synoptyczne
Ustaliliśmy, że Pismo
święte, choć mówi o Panu Bogu, nie może być przyjmowane z
bezgraniczną ufnością, zwłaszcza w tych miejscach, gdzie autorzy
bynajmniej nie pisali pod wpływem ducha świętego (choć mogli).
Dobrym przykładem na rozpoczęcie naszej opowieści będą
Ewangelie, najważniejsze księgi chrześcijańskie. Opisują one
życie i naukę Pana Jezusa. Trzeba jednak pamiętać, że księgi te
zostały spisane kilkadziesiąt lat po wydarzeniach, które opisują
i to prawdopodobnie nie przez tych autorów, których się podaje w
tytule Ewangelii. Ktoś po prostu postanowił spisać na potrzeby
rozrastających się gmin chrześcijańskich tradycje i opowieści
ustne i stworzyć w ten sposób kanon wiedzy o nauce
chrześcijańskiej. Dobrze to widać na przykładzie właśnie
Ewangelii.
Jak się dobrze
przyjrzymy, to zobaczymy, że wszystkie trzy Ewangelie synoptyczne
mówią prawie to samo i tak samo. Jako przykład weźmy Ewangelię
wg Mateusza. Z 661 wersetów Ewangelii Marka, Mateusz w swojej
Ewangelii powtarza aż 600, a ok. 550 zapożycza z dwóch innych
źródeł. Tylko 436 wersetów jest jego autorstwa.
Nie inaczej jest z
trzecim ewangelistą, św. Łukaszem. On także do swojej Ewangelii
włączył prawie cały tekst Marka. Nie są to więc trzy osobne
relacje naocznych świadków (apostołów) tylko kompilacje głównego
tekstu, jakim jest Ewangelia Marka z informacjami uzyskanymi z innych
źródeł. Znamienne jest także to, że w niektórych miejscach
wydaje się, iż autorzy nie mają w ogóle pojęcia, o czym piszą.
Gdyby byli naocznymi świadkami, to nie pisaliby np. o murach
Jerozolimy, bo te były już dawno zburzone, albo nie pisaliby o
ukaraniu przez Pana Jezusa drzewa figowego za to, że nie miało
owoców, skoro to była ichniejsza zima, więc żadnym sposobem
drzewo figowe owoców mieć nie mogło.
Polecane artykuły:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz