<<-- Czytaj artykuł od początku
ROZMOWA MIĘDZY
SIOSTRĄ ZAKONNĄ A DUSZĄ Z CZYŚĆCA WSTĘPUJĄCĄ DO NIEBA
Siostra: Kochaj swe
powołanie... O, gdybyś mnie zobaczyła!
Ja: Ale czy to ty?
Siostra: Tak, to,
ja, ale nie możesz mnie zobaczyć. Jestem duszą błogosławioną.
Ja: Ziemia dała ci
tyle cierpienia i cierni.
Siostra: Dziękujmy
Panu za to, bo inaczej zbyt przywiązałabym się do przemijających
rzeczy tego świata. Jestem teraz w miejscu rozkoszy!
Ja: A więc jesteś
w niebie?
Siostra: Nie!
Jeszcze nie. Ale się raduję, a cóż to będzie potem w niebie?
Raduję się, bo cierpię i cierpię, a im więcej się raduję, tym
więcej cierpię.
Ja: A sąd?
Siostra: Właśnie!
Miłosierdzie Boże jest jakby mamusia,
która mówiła, pieszcząc swe dziecię: „Biedne maleństwo tyś
nie zrobiła tego umyślnie”!
Ja: A nasze winy?
Siostra: Pan mówi
do diabła: „To twoje dzieło”! Wszystko polega na tym, by z
całego serca należeć do Chrystusa przez całe życie.
Ja: Powiedz mi coś
napotkała przy swym zgonie?
Siostra:
Nieskończone Miłosierdzie, dwie
ręce miłosne i Serce bijące Miłością!
(Obudziła mnie w nocy
wołając…..)
Siostra: Dlaczego
nie kochacie Boga? Ja umieram z miłości!
Siostra: Nie
obawiajcie się cierpienia, bo nie jest godne… nie jest godne…
Takim jest dobro, które mnie oczekuje, że wszelki trud jest mi
miłym! Będę z wami zawsze! Tak wielką łaskę czyni wam Bóg.