Ja: Zapytałam, czy
spotkam naszych zmarłych wujów, księży? Odpowiedziała, że tak.
Zapytałam jeszcze: –
Powiedz mi, jak się czułaś w swej ostatniej godzinie?
Odpowiedziała mi:
Siostra: Tyle razy
już ci to mówiłam. Był obok mnie Anioł Stróż i Najświętsza
Maryja Panna, która ocierała moje łzy i mówiła: „Odwagi córko!
Jeszcze trochę, a potem szczęście wieczne” – Zaprowadziła
mnie potem do Jezusa. Widzialnymi Aniołami byli obok
mnie…..(wymieniła tu osoby przyjazne). Mam piękne miejsce w
niebie (Powtarzała mi to wiele razy) Radości są tu rozsiane pod
naszymi stopami.
Ja: Jeśli to ty
jesteś siostro, dlaczego nie pokażesz się mi?
Siostra: Nie mogę
ci się pokazać, bo byś umarła!
Ja: Dlaczego?
Siostra: Bo nie
zniosłabyś mego blasku. Jezus liczy wszystko, nasze trudności,
nasze boleści, nasze łzy i pokusy zniesione z uległością i
ufnością w Panu. Temu wszystkiemu Bóg wyznacza wielką nagrodę
chwały. Łzy moje są drogimi kamieniami na mojej sukni. Tak, w
niebie każda chwila jest początkiem nowej radości i naszego
zachwytu. Niebo? Już sam uśmiech naszej Królowej, to niebo! Gdy
Ona się uśmiecha, jasne promienie emanują od Niej i oświecają
ziemię. Nie ma przykrości, nie ma łzy, którą by N. M. P. nie
zebrała swoją litosną ręką, by ofiarować to Jezusowi.
Siostra: Gdyby
wszyscy ludzie na ziemi mogli ujrzeć szczęście tego Królestwa
Niebieskiego, cała ludzkość, dobrzy i źli, zapragnęliby umrzeć
w jednej chwili, aby je posiąść.
Siostra: Pan
jednych uwielbił za pokorę, innych za miłość bliźniego. Mnie
zaś Pan uwielbił za moją wielką nędzę, bo nic innego Mu nie
przyniosłam. Przyjął ode mnie nawet to. Widzisz, więc, że nie ma
niczego, absolutnie niczego, co mogłoby nas oddzielić od Miłości
Bożej. Są to tylko próżne wymówki, gdy się mówi: ja nie
mogę, ja nie wiem, nie jestem cnotliwa jak ten, czy inna święta.
Takie wymówki są tylko słabą i złą wolą.
Siostra: Mój dzień
jest bez końca, bo słońce nie zachodzi nigdy w Królestwie
Miłości! Każdej chwili Bóg stwarza nowe radości dla swych
wybranych. Tego bym pragnęła, aby mój głos i to wszystko, co
zapisujesz dzień po dniu, doszło do wszystkich ludzi. Miłość nie
jest kochana! Starajcie się ukochać Miłość!
Ja: Pytam Jezusa,
czy ogień czyśćca jest prawdziwym ogniem jak
na ziemi? Odpowiedział mi:
GŁOS BOŻY: Nie ma
tam drzewa ani węgla, lecz jest to ogień o wiele potężniejszy,
niż te materiały palne. Przecież słońce nie jest ani drzewem,
ani węglem. Ten ogień jest przeznaczony na wyniszczenie w duszy
przez gorące pragnienie posiadania Boga, nawet najmniejsze winy,
najmniejsze niedoskonałości, bo świętość Boga jest tak wielka.
Gdyby Moi święci i Moi wybrani mogli powiedzieć ludziom na ziemi,
że ogień czyśćcowy jest tak wielką męką, to na pewno ludzie
przez swoje przykładne życie staraliby się za wszelką cenę,
uniknąć tego cierpienia.
Ja: Powiedz mi, czy
Jezus jest ze mnie zadowolony? Co mam jeszcze robić?
Siostra: Jezus nie
żąda niczego, nad coraz to większą miłość. „Pracować
zawsze dla coraz większej chwały Bożej! Jest to wskazówka dla
ciebie i dla wszystkich innych”.
GŁOS BOŻY: Mam w
ręku kielich rozkoszy. Chciałem go wylać na dusze, ale żadna z
nich nie chce go przyjąć. Odmawiają przyjęcia! Wszyscy boją się
Mnie i mego Krzyża. Unikają Mnie, jak gdybym to Ja sam był
przyczyną zła na świecie.
Polecane artykuły:
- O czym Pan Bóg rozmawia ze świętymi
- Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci
- Dzienniczek duchowy św. Faustyny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz