Bóg szuka dusz
opróżnionych z samych siebie, by napełnić je swoją miłością.
Znajduje ich niewiele. Miłość własna nie pozostawia miejsca dla
Jezusa.
Mało też ludzi umie
modlić się tak, jak by Jezus tego pragnął. Brak im ufności, a
przecież Jezus wysłuchuje tylko w oparciu o intensywność naszych
pragnień i naszej miłości. To jest powód, dla którego łaski, o
które się ubiegamy, nie przypadają nam w udziale.
Nigdy nie trać odwagi i
nie zniechęcaj się, niezależnie od tego, co cię spotka. Gdyby
Jezus chciał, mógłby cię doprowadzić do wybranego dla ciebie
szczytu doskonałości w kilka godzin, w mgnieniu oka. A tymczasem
nie! Woli On raczej widzieć twoje wysiłki, pragnie, byś sama się
przekonała i zobaczyła, jak stroma i wyboista jest droga
doskonałości.
Aby być szczęśliwym w
służbie dobrego Boga, trzeba się porządnie natrudzić, wziąć
się w garść, poprawić się ze swych błędów i stawać się
każdego dnia coraz lepszym!
Jak mało troski o życie
wewnętrzne w świecie! Nawet w zgromadzeniach zakonnych!... Zanadto
poszukuje się dla siebie wygód, nie chce się sobie zadać w
czymkolwiek przymusu i zdobyć się na ograniczenia... A dobry Bóg
byłby tak szczęśliwy, (jeśli można się tak wyrazić), gdyby
kochano Go bez przymusu i skrępowania, ze szczerego serca...
Ileż czynów
bezużytecznych, ile dni nijakich, bez miłości do Jezusa, bez
czystych intencji! Wszystko to idzie na marne, bo nie będzie się
liczyło w niebie!
Ty nie starasz się o
czystość intencji tak, jak Bóg by tego pragnął. I tak, zamiast
ofiarowywać niejasno, niewyraźnie swoje czynności, mogłabyś to
czynić znacznie owocniej, wyraźniej określając swoją intencję
[przez zwrócenie się wprost do Jezusa]. Na przykład podczas
posiłków mów: „Mój Jezu, nakarm moją duszę Twoją świętą
łaską, tak jak teraz karmię swoje ciało”. Kiedy prowadzisz
lekcję: „Mój Jezu, pouczaj moją duszę, tak jak ja uczę
dzieci”. Kiedy myjesz twarz, ręce: „Mój Jezu, oczyść moją
duszę, tak jak ja to czynię ze swym ciałem”. Tak samo postępuj
przy każdej dobrej czynności. Przyzwyczajaj się mówić do Jezusa
zawsze w sposób serdeczny, wszystko też czyń i mów ze względu na
Niego...
Nie trzeba nigdy trwać w
niezadowoleniu, ani zewnętrznie, ani wewnętrznie. Czyń wszystko,
co możesz, aby unikać wszelkiego rodzaju nieporozumień i
zadrażnień. Jeżeli się zdarzy, że pomimo to, przez niezręczność
lub przez złośliwość (jak można przypuszczać) nie zostaną
wykorzystane wszystkie możliwości, to trudno – zachowaj spokój.
Jeśli błąd został popełniony, gniew nic nie pomoże, bo nie jest
on na nic lekarstwem. Byłyby to dwa błędy zamiast jednego.
Cierpienia i udręki na
ziemi są zasługujące, nie trać, więc zasług. Przede wszystkim
– kochaj! Miłość zmazuje wiele grzechów, a jednocześnie
sprawia, że ich się unika, bo nie chce się sprawić przykrości
Temu, którego się kocha. Dlatego dusza, która naprawdę kocha
Jezusa, bardzo się strzeże i unika wszystkiego, co może ranić
serce Boże.
Dusze, które doszły do
doskonałości, jakiej Jezus od nich żąda, władają Jego sercem:
nie odmawia im niczego. Kiedy dojdziesz do tego, Jezus i ty będziecie
stanowili jedno. Będziecie mieli te same uczucia, te same myśli,
takie same pragnienia.
Im bardziej ktoś kocha
Jezusa, tym więcej ma miłości do swoich bliźnich.
Ufaj, więc bardzo swemu
Jezusowi. Nie powątpiewaj w Jego dobroć. Im lepsza będziesz, im
częściej będziesz się starała Jemu się przypodobać, tym On
będzie hojniejszy wobec ciebie.
Bądź bardzo oddana:
swoje „Ja” usuwaj na bok, a Jezusa wysuwaj na pierwsze miejsce.
Często bierz to pod uwagę: jeżeli chcesz, żeby twe czynności
podobały się Jezusowi, niech każda z nich zawiera, choć małą
ofiarę, coś, co kosztuje. Bez tego nie ma zasługi. Nie będzie
trudno, zwłaszcza tobie, zadowolić w ten sposób Jezusa.
Aby utrwalić w sobie
zdolność przeżywania obecności Bożej, bierz codziennie na
rozmyślanie jedną z czternastu stacji Drogi Krzyżowej. Jezus
lubi, byśmy rozpamiętywali wszystkie cierpienia, które za nas
poniósł. W dni świąteczne wybieraj tajemnice chwalebne:
Zmartwychwstanie, Wniebowstąpienie. Myśl również często o
Eucharystii, o życiu ukrytym Jezusa w tabernakulum.
Spróbuję przybliżyć
ci zrozumienie tego, czym jest Niebo, w tym stopniu, w jakim zdołasz
to pojąć na ziemi. Są to ciągle nowe święta, bez przerwy po
sobie następujące; szczęście wciąż nowe, którego – ma się
wrażenie – nigdy się nawet nie przeczuwało. Jest to potok
radości, który wylewa się nieustannie na wszystkich Wybranych...
- O czym Pan Bóg rozmawia ze świętymi
- Pragnienie Boga, jako podstawa bliskości z Panem Bogiem
- Moje ożywianie modlitw
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz