poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Świadectwo Roberta cz 5

    Wracając do tematu, kiedy zacząłem analizować to wszystko, przypomniały mi się sytuacje, w których Bóg już wcześniej spełniał moje prośby, a nawet pomagał mi sam od siebie, w sytuacjach, które wydawały mi się beznadziejne, kiedy wydawało się, że już znikąd nie ma szans na ratunek, a tu nagle niespodziewanie, ze strony, z której bym się nawet nie spodziewał, przychodziła pomoc. W tych momentach byłem przekonany, że było to działanie Boga. Choć takich sytuacji było wiele w całym moim życiu, to jednak dawniej były one na tyle rzadkie, że po jakimś czasie zapominałem o nich i o Bogu. W tym ostatnim czasie, o którym piszę, zdarzeń takich, razem ze spełnionymi prośbami było tak dużo, że w połączeniu z otrzymanym światełkiem, na gruncie czysto logicznym nie sposób było wyciągnąć innego wniosku, jak tylko taki, że Bóg istnieje naprawdę.

     W tej chwili zmierzam do Boga drogą mistyki, mając nadzieję, że w czasie próby wytrwam w „wierze”. Puki co, w dalszym ciągu, poprawiam swoje życie i siebie samego dążąc do świętej doskonałości, szczególnie uważając na to, aby nie pojawiła się we mnie pycha, wręcz przeciwnie, staram się odnajdywać w sobie pokorę i miłość, choć jest to dla mnie zbyt łatwe. Trudno mi teraz oczekiwać od Boga kolejnych łask, ponieważ wiem dobrze, że otrzymałem do tej pory bardzo, bardzo dużo, ale z drugiej strony święty Jan od Krzyża pisze, że „tyle od Boga otrzymujemy, ile się od niego spodziewamy”. Tym przesłaniem chciałbym zakończyć swoje świadectwo, zwracając uwagę na fakt, że aby dobrze wykorzystać tę sugestię, potrzebna jest świadoma wiara, oraz wiedza duchowa, która pomoże nam przygotować odpowiednie podłoże do otrzymywania przyszłych łask. Szczęść Boże!

 < Wstecz    1...5/5






Polecane artykuły:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły