Wracając
do tematu, kiedy zacząłem analizować to wszystko, przypomniały mi
się sytuacje, w których Bóg już wcześniej spełniał moje
prośby, a nawet pomagał mi sam od siebie, w sytuacjach, które
wydawały mi się beznadziejne, kiedy wydawało się, że już znikąd
nie ma szans na ratunek, a tu nagle niespodziewanie, ze strony, z
której bym się nawet nie spodziewał, przychodziła pomoc. W tych
momentach byłem przekonany, że było to działanie Boga. Choć
takich sytuacji było wiele w całym moim życiu, to jednak dawniej
były one na tyle rzadkie, że po jakimś czasie zapominałem o nich
i o Bogu. W tym ostatnim czasie, o którym piszę, zdarzeń takich,
razem ze spełnionymi prośbami było tak dużo, że w połączeniu z
otrzymanym światełkiem, na gruncie czysto logicznym nie sposób
było wyciągnąć innego wniosku, jak tylko taki, że Bóg istnieje
naprawdę.
W
tej chwili zmierzam do Boga drogą mistyki, mając nadzieję, że w
czasie próby wytrwam w „wierze”. Puki co, w dalszym ciągu,
poprawiam swoje życie i siebie samego dążąc do świętej
doskonałości, szczególnie uważając na to, aby nie pojawiła się
we mnie pycha, wręcz przeciwnie, staram się odnajdywać w sobie
pokorę i miłość, choć jest to dla mnie zbyt łatwe. Trudno mi
teraz oczekiwać od Boga kolejnych łask, ponieważ wiem dobrze, że
otrzymałem do tej pory bardzo, bardzo dużo, ale z drugiej strony
święty Jan od Krzyża pisze, że „tyle od Boga otrzymujemy, ile
się od niego spodziewamy”. Tym przesłaniem chciałbym zakończyć
swoje świadectwo, zwracając uwagę na fakt, że aby dobrze
wykorzystać tę sugestię, potrzebna jest świadoma wiara, oraz
wiedza duchowa, która pomoże nam przygotować odpowiednie podłoże
do otrzymywania przyszłych łask. Szczęść Boże!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz