środa, 19 października 2016

Seksualność w pogłębionej wierze

    Poza wyzwalaniem z siebie negatywnej energii (poprzez uczucia, emocje, myśli), drugą z najważniejszych przeszkód w zbliżaniu się do Pana Boga jest seksualność. Współczesny świat bardzo luźno podchodzi do tej naturalnej skądinąd sfery życia człowieka, promując ją wokół jako coś normalnego i niepodlegającego rygorom moralnym.

seksualność w pogłębionej wierze

 Seksualność człowieka


    W ujęciu boskim seksualność człowieka jest przede wszystkim aktem miłości: oddaję ci swoje ciało, umysł i duszę – mówią do siebie małżonkowie, przystępując do współżycia. Pan Bóg innej możliwości ekspresji seksualności człowieka nie dopuszcza, stąd też tak duży nacisk jest kładziony na sakrament małżeństwa i czystość przedmałżeńską.

     Nieco innym tematem jest rozwiązłość seksualna, która bardzo razi Pana Boga. Ktoś, kto chce zbliżać się do Niego, musi rozwijać się duchowo, a nie osiągnie zadowalających efektów, będąc niewolnikiem swego ciała. Wyswobodzenie się z tych pęt jest wspólnym mianownikiem każdego rozwoju duchowego, nie tylko religijnego, ale i świeckiego. Różnią się one celem, ale sens mają ten sam: uwolnić się od zniewolenia, czy to fizycznego (np. pożądania seksualnego, nałogu), czy psychicznego (np. przerośniętej ambicji, niezrównoważenia emocjonalnego).

Czystość seksualna


     Pan Bóg oczekuje od nas absolutnej czystości przed ślubem i ktoś, kto nie jest w związku małżeńskim, nie powinien uprawiać ani tzw. seksu sportowego (jednorazowe współżycie z przygodnie spotkaną osobą), ani seksu przedmałżeńskiego ze swoim wybrankiem czy wybranką, ani nie powinien się masturbować. Ostatnia uwaga odnosi się oczywiście także do pozostałych sytuacji, czyli na przykład do pettingu (wzajemne pieszczoty zmierzające do uzyskania orgazmu) stosowane przez parę zakochanych ludzi.

jak zbliżyć się do Pana Boga

    Pytanie, jakie można sobie zadać, brzmi następująco: Po co Pan Bóg obdarzył nas seksualnością, skoro wymaga od nas czystości aż do ślubu? Przecież to nie nasza wina, że nas w środku pali ogień pożądania i namiętności, to samo się dzieje... Jak to wykażemy w dalszej części cyklu, nie jest to do końca prawda. Musimy zacząć od rzeczy podstawowej, czyli od Natury.

Prawo Życia


     Pan Bóg ustanowił prawa rządzące światem, który stworzył po to, aby mógł on funkcjonować w sposób automatyczny, bez ciągłej kontroli z Jego strony, dlatego też, jeżeli wyskoczymy z okna, spadniemy na ziemię i prawdopodobnie się zabijemy, bo prawo przyciągania ziemskiego, jak i delikatność naszego ciała do tego doprowadzą. Nie będzie to więc wina Pana Boga, tylko nasza, że postąpiliśmy wbrew obowiązującym prawom.

     Głównym celem Natury, zwłaszcza tej ożywionej, jest przedłużenie gatunku. Wystarczy spojrzeć tylko dookoła: rośliny, zwierzęta, ludzie dążą zawsze do wydania potomstwa, a więc do przedłużenia swojego gatunku. Kiedy uzyskają potomstwo (zwłaszcza rośliny i zwierzęta) to następnym razem, kiedy jest dla nich odpowiedni moment, wydają kolejne potomstwo – i tak czynią do ostatnich swoich dni. Takie jest prawo Natury.


     Kiedy młody człowiek dorasta, osiąga dojrzałość seksualną rozumianą jako możność wydania potomstwa (często dojrzałość emocjonalna przychodzi dużo później). Wtedy to Natura odzywa się i uruchamia w organizmie procedury zmierzające do realizacji jej podstawowego celu, czyli wydania potomstwa. Pojawia się pożądanie i zainteresowanie płcią przeciwną. Nic sobie ona nie robi z naszej wiary czy naszych postanowień – kiedy przychodzi odpowiedni czas (dojrzałość seksualna), ona uruchamia swoje mechanizmy, bo takim prawem została naznaczona przez Pana Boga.

Ogień namiętności


     To, że pali nas ogień namiętności to po trosze nasza wina: Coraz bardziej bowiem przesuwamy moment założenia rodziny (a tym samym i współżycia seksualnego), chcemy najpierw zapewnić sobie byt materialny, zadbać o karierę zawodową itd. Natura przygotowuje nas do prokreacji w wieku około 20 lat. Jest to też najlepszy moment na płodzenie dzieci. Jeżeli zwlekamy z założeniem rodziny do 30-40 lat, to nie dziwmy się, że pali nas ogień pożądania – Natura próbuje po prostu zrealizować swój cel, czyli wydać potomstwo.

wiara a seks

 
    Zmagając się z pożądaniem seksualnym, które się w nas odzywa przed zawarciem związku małżeńskiego, warto pamiętać o tym, że jest to jeden z elementów kształtowania naszej wiary, charakteru i duchowości, bo jak mówi apostoł: „Moc w słabości się doskonali...” Będąc niewolnikiem ciała, trudno będzie nam nawiązać bliskość z Panem Bogiem, istotą czystą i duchową, dla której sprawy przyziemne są małe i brudne. Chcąc zbliżyć się do tej duchowej Czystości, sami musimy być czyści.

Dziewictwo


     Dziewictwo człowieka jest czymś bardzo pożądanym przez Pana Boga i najwięcej swojej łaski udziela właśnie tym, którzy się jeszcze w żaden sposób nie splamili seksualnie, którzy są pod tym względem krystalicznie czyści. My także przecież źle oceniamy kandydata na męża lub żonę wiedząc, że przed nami współżyło z nimi kilku innych. Wolelibyśmy, aby to my byli tymi pierwszymi... i jedynymi. Z Panem Bogiem jest dokładnie tak samo. Mówi o tym Pan Jezus, a za Nim powtarza święty Paweł, że są osoby, które dobrowolnie zachowują swoją czystość, a swoje dziewictwo oddają Panu Bogu, chcąc mieć w swym serce tylko Jego. W ten sposób rodzi się bliska więź między Oblubieńcem a Oblubienicą, która w dalszym czasie prowadzi do duchowych zaręczyn, a następnie do świętości życia.

     Jako że Natura nic sobie nie robi z naszych zamierzeń, są takie przypadki, w których organizm reaguje na pobudzenie seksualne niezależnie od naszej woli. Ma to miejsce przede wszystkim w trakcie snu erotycznego, podczas którego następuje wytrysk u mężczyzny. Jest to naturalna regulacja organizmu i – jak pisze św. Jan od Krzyża – nie wpływa na wstrzymanie łaski Pana Boga. Takie przypadki „nie liczą się”. Tu jednak ważna uwaga: jeśli człowiek będzie oczekiwał takich snów i chciał, aby się zdarzyły, a nawet będzie próbował je w jakiś sposób wyzwolić – wtedy taki sen erotyczny wraz z jego następstwami będzie potraktowany jako rodzaj samogwałtu, a więc coś niewłaściwego. Tak samo, przyjemność czy zadowolenie z wyśnienia takiego snu będzie odbierana jako coś niewłaściwego.








Polecane artykuły:


11 komentarzy:

  1. Postanowiłem jeszcze napisać trochę moich rozważań pytań przemyśleń...
    Jeśli jednak ktoś nie ma partnerki jest sam a ma zwyczaj masturbacji to też czyni zło? Czy można się od tego oderwać jak już popadło się w nałóg uzależnienie? Jak to trwa kilkanaście lat już? Do tego jak się tego nie zrobi to ciągle o tym się myśli chodzi po głowie natrętne myśli. Ciągnie do tego i jest straszna ochota sobie ulżyć. Pisałem z i innymi osobami dziewczynami mają to samo że muszą bo chodzą pobudzone. Chce się im tego stosunku nie mogą wytrzymać buzuje w nich wszystko. Wiem jak to jest bo co kilka dni mam to samo że mnie do tego ciągnie. Chce się przestać nie robić tego A to powraca do człowieka. Do tego u mnie to już nie wiem co zrobić bo to trwa od kilkunastu lat gdzieś z 16 albo 17. Jak to się zrobi ten onanizm to spokój jak ręką odjął ulga od razu jakby ten diabeł co kusi dał spokój odszedł. Ale tak to myśli się i tam ciśnie człowieka. Czasem tam staram się nie myśleć o tym. Osoby z jakimi pisałem mówiły że też czują się lepiej jak to zrobią i od razu mają ulgę są spełnione. Człowiek tam odczuwa jakby tam coś spadło z niego przy tym orgazmie bo już wyrzucił to z siebie. Ale to się nie kończy potem za parę dni to samo powraca znowu. Mówię bo już ostatni raz bo od tego dnia koniec w tym miesiącu tygodniu przestaje. No ale jednak to kłamstwo i oszukiwanie samego siebie bo nadal czuje się te pokuse te ochotę. Nadal jednak to zwycięża że muszę bo nie dam rady. To jest silniejsze ode mnie to nie da się tego okiełznać. Ochotę się ma jak mózg może domaga się tego. Spowiedź była już kilka razy kiedyś nie traktowałem masturbacji jako grzechu.Potem bo do tego można trafić do piekła być potępionym bo to grzech ciężki. Jeszcze bo będzie się z szatanem po wieki wieków w jego otoczeniu. Jednak było tak że nadal jednak to kusiło mimo tego że wiedziałem że to grzech ciężki robić te rzeczy. Nadal jednak chciałem to robić i musiałem bo nie dało się od tego oderwać tak nagle od razu. To było tak silne że mogłem za kilka dni po spowiedzi z tego co robię nadal upadać. Kiedyś przyjmowałem komunie jeszcze nie wiedząc że masturbacja to grzech ciężki. Albo oglądanie pornografii filmów zdjęć. Potem blokowałem takie strony nie wchodziłem nie zaglądałem całymi tygodniami w ogóle przerażony. Nie chciałem tylko znowu zgrzeszyć patrzeć na nagość na stosunek jakieś ostre sceny. Oczywiście to potem wracało nawet po 8 miesiącach mogłem nagle wejść na film erotyczny obejrzeć.Nawet ta kłótnia w sobie samym bo czemu masturbacja to grzech jak się odczuwa potrzebę?
    Kiedyś czułem że to każdy młody robi co jest sam kawaler albo panna wolna jak mają ochotę ciągnie ich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak z tym walczyć? Można zacząć od stopniowego ograniczania tego procederu. Jak było 3 razy w tygodniu, zróbmy 2 razy, po jakimś czasie, ograniczmy do raz w tygodniu, a potem jeszcze rzadziej. Onanizm trzyma w swoich szponach mocno, tak jak narkotyk. Częste pobudzanie się tylko ten stan podtrzymuje. Poprzez stopniową redukcję częstotliwości masturbacji możemy odzwyczajać organizm od tego. To sprawi, że organizm zacznie produkować mniej hormonów, bo nie będzie odbiorcy (twojej ręki).

      W żywej wierze chrześcijańskiej pomaga skupienie na Bogu i trwanie w tym skupieniu. Wtedy łączą się dwie istoty: boska i ludzka. Niestety, jeśli mamy już swoje lata, jesteśmy w wieku prokreacyjnym, to natura wzywa do działania, bo jej nadrzędnym celem jest przedłużenie gatunku, dlatego popęd seksualny jest silnym popędem, aby przymusić ludzi do działania (założenia rodziny i spłodzenie dzieci).

      Z drugiej strony niepohamowany popęd seksualny może też być atakiem demonicznym, bo demony i szatan nie tylko kuszą, ale także lubią dręczyć ludzi, choćby w ten sposób. Wracamy tym samym do źródła naszego życia, mianowicie: im dalej jesteśmy od Boga, tym gorzej dla nas, w różnych płaszczyznach życia. Żywa wiara chrześcijańska, bliskość z Panem Bogiem i nasze zaangażowanie, znacznie nam we wszystkim pomagają. Aby wrócić do tego trzeba przewartościować swoje życie, zacząć budować realną bliskość z Panem Bogiem, jako żywą istotą i rozwijać swoją duchowość. Ciągłe pobudzanie się jak nie filmami porno, myślami o kobietach to masturbacją przypominają kierowcę, który chce ruszyć samochodem, ale wciąż zaciska ręczny hamulec. Nie da się tak jechać. Trzeba się na coś zdecydować, ale tak na poważnie. Nie można być trochę tu, a trochę tu. Pan Bóg wymaga od nas pełnego zaangażowania, na 100 procent. Wtedy zacznie nam pomagać.

      Usuń
    2. W artykule jest napisane "Ostatnia uwaga odnosi się oczywiście także do pozostałych sytuacji, czyli na przykład do pettingu (wzajemne pieszczoty zmierzające do uzyskania orgazmu) stosowane przez parę zakochanych ludzi."

      A co z pettingiem w małżeństwie? Mam na myśli petting, który nie jest grą wstępną tylko zastępuje stosunek seksualny.

      Usuń
    3. Dokładnie nie wiem, jak będzie to potraktowane, ale skoro głównym celem seksualności w planie Boga jest przedłużenie gatunku, to takie samo sprawianie erotycznej przyjemności może być źle odebrane - w końcu marnujemy Życie wylewając spermę na bok, a nie w kobietę. Ta sama kwestia dotyczy stosunku przerywanego, antykoncepcji itp, wszędzie tam, gdzie marnujemy spermę (z punktu widzenia Natury).

      Usuń
  2. Oczywiście próbuje co kilka miesięcy znowu iść z tym grzechem do spowiedzi byłem już kilka razy. Nie wstydzę się tego nie krępuje mówić przy księdzu że zrobiłem coś takiego i że mam to na sumieniu. Jednak to jest już jak nałóg uzależnienie jak choroba erotoman. Myślę o tym wiem że może szatan sam mnie nęka nie daje spokoju dręczy tym myśleniem. Myślę o piekle wtedy i tych ludziach co tam będą za te grzechy masturbacji bo się poddali swojemu zniewoleniu. Bo nie pokonali swojej słabości i temu ulegli dali się tam na pastwę szatana. A ja jak taka kukiełka sterowana zachce się mnie tego to robię to i znowu grzech mam ciężki. Nie chodzę do komunii św bo nie chce mieć grzechu świętokradztwa bo mam to że masturbacja albo powraca to oglądanie pornografii. Nawet miałem tak że byłem po spowiedzi a nie przyjąłem od razu komunii. Kiedy już chce coś zrobić to daje się łatwo znowu szatanowi i tak zrobię to żeby przestał mnie kusić w myślach. Bo tak to ciągle tylko mam sprawy seksualne w głowie one tam mnie dręczą. Czyli ciągle wystawiam się na grzech bo wiem że i tak diabeł będzie mnie nękał myślą o masturbacji. Nie ukrywam że sprawia mnie to przyjemność jak może innym alkohol albo papierosy. Ja znowu czuje radość przy tym i tak dobrze mnie jak to zrobię. Chociaż chce przestać uwolnić się zerwać z tym i nie robić tego. Wiem że to grzech ciężki jednak nadal mam te w sobie potrzebę. Łatwiej było nie oglądać mnie już pornografii chociaż też się do tego co jakiś czas powraca. Ale tam już staram się ograniczać sam tam blokuje dostęp do takich stron. Już wcześniej tam starałem się nie patrzeć na żadne filmy gdzie jest nagość i seksualne orgie. Ale potrzeba jednak jest patrzenia na to co jakiś czas jak nie nagość to chociaż w bieliźnie. Byle popatrzeć na atrakcyjną kobietę na jej uwodzicielski wygląd poczuć podniecenie. Na spowiedzi już wyznaje wszystko i obiecuje sobie że to koniec że ostatni raz byłem z tego się spowiadać jednak sam siebie oszukuje. Nie umiem przestać tego robić to już jest we mnie jak nałóg. Nadal czuje że muszę chociaż potem żałuję i mnie wstyd głupio.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na tym właśnie polega zniewolenie. Jest to zamknięty krąg: im więcej się masturbujesz, tym więcej organizm produkuje hormonów, bo jest takie zapotrzebowanie. A im więcej hormonów, tym jeszcze więcej masturbacji, gdy nie ma z kim "tego" zrobić. Zamknięte koło. Pozostaje albo znaleźć sobie żonę, albo rzucić się na szeroką wodę i bardziej zaangażować się w swoją wiarę i zmienić swoje życie. Od masturbacji można się odzwyczaić, ale trzeba mieć w sobie lepszy (większy) cel, np. realna bliskość z Panem Bogiem lub rozwój duchowy. Wtedy możemy liczyć na pomoc Pana Boga.

      Warto także spróbować, zamiast odmawiania modlitwy znalezionej w internecie, porozmawiać szczerze z Panem Bogiem, jak dziecko ze swoim kochającym tatą. Można także zastosować innej formy modlitwy, np. takiej: "Panie Boże, jeśli taka Twoja wola i łaska, proszę daj mi kobietę za żonę, bo nie potrafię sobie poradzić ze swoimi emocjami i popędem seksualnym, ale jeśli uważasz, że moja prośba jest niewłaściwa lub sprzeczna z Twoim planem względem mnie, to zabierz ode mnie i to pragnienie, które we mnie jest...". Swego czasu taka forma prośby do Pana Boga pomogła mi natychmiastowo w pewnej dużej sprawie, choć innej niż masturbacja. Polecam spróbować.

      Usuń
  3. Witam ponownie po długiej przerwie.
    Coś się zaczęło zmieniać jeszcze nie całkiem z tego wyszedłem ale pomału widzę różnicę. Już nie wchodzę i nie korzystam w ogóle ze stron erotycznych nie oglądam coraz mniej takich treści. Staram się unikać i jak mam ochotę to nie wchodzić na galerie gdzie widać nagość. Kiedyś było gorzej nie mogłem się opanować nie mogłem żyć bez tego. Ciągnęło mnie do erotyki patrzeć na sceny seksualne. Teraz jak nie patrzę nie włączam nawet już od jakiegoś czasu galerii gdzie są kobiety w bieliźnie. Nie chce mieć pokusy podniecenia czuć że mnie to pociąga. Można to zwyciężyć już coraz mniej mnie interesuje sceny gdzie jest nagość i stosunek płciowy. Można to zwalczyć kiedyś nie mogłem żyć bez tego i zapomnieć. Ciągle mnie to ciągnęło teraz nie wchodzę.
    Staram się nie pisać z żadnymi młodymi dziewczynami by nie było rozmów na temat intymności i spraw erotyki. Nie chce już mieć takiej rozrywki. Nawet jak pomyślę o sprawach erotyki to staram się jak najmniej nie wyobrażać sobie tego. Coraz mniej patrzeć na dziewczynę i myśleć jak tam z nią to robię. Są takie myśli staram się jakoś nie zwracać na to uwagi nie mieć takich złych obrazów gdzie z kimś robie miłosne orgie w głowie.
    Staram się nie wchodzić na strony gdzie widać nagość i gdzie nawet tylko jest pokazane że jest kobieta w bieliźnie. Nie chce by to na mnie działało kierowało do grzechu nie myślę już o tym. Kiedyś bardziej mnie byle zdjęcie tam nawet w bieliźnie pobudzało i mnie ciekawiło zaraz miałem pokuse do grzechu. Teraz coraz mniej mnie ciągnie widzę jakąś poprawę coś tam że już nagość mnie nie kręci .Staram się nie patrzeć na to jak na obraz że to takie super widzieć ciało nagiej kobiety. Nie staram się też zaspokajać potrzeb intymności. Nie pisze do osób na sprawy intymne nie myślę żeby zadawać pytania gdzie porusza się sprawy erotyki. Mam pokuse na pewno co jakiś czas ale coraz mniej teraz już staram się żeby nie widzieć w tym przyjemności. Kiedyś to mnie podniecało pytać jakieś pytania intymne dziewczyn. Teraz odczuwam że to jest niestosowne. Nie chce kogoś traktować przedmiotowo albo że tylko mnie chodzi o spełnienie swoich intymnych fantazji. Jak tam widzę dziewczynę i pomyśle o tym jak ją rozbieram to staram się z tym walczyć. Nie chce by to mnie znowu owładnęło że patrzę na nią jak na kąsek. Nie chce widzieć w niej tylko obiektu do zaspokajania potrzeb. Coraz mniej widzę że mnie już te sceny miłosne ciekawia albo że mnie to kręci i chce na to patrzeć. Kiedyś mnie te sceny miłosne ciągle kręciły nie mogłem oderwać oczu. Teraz czuje że już mnie mija ten wiek kiedy to mnie było do życia potrzebne. Coraz mniej sięgam a nawet w ogóle po erotyke. Nie myślę o tym mam to odstawione na boczny tor że nie wchodzę bo nie chce tego oglądać. Coraz mniej mnie w głowie obrazów tego zbereźnego seksu. Widzę że warto walczyć nie dawać za wygraną i się wziąć za siebie. Kiedyś nagość to było dla mnie coś co ciągle zaprzątało moją głowę. Teraz staram się nie patrzeć nawet na kobiety w bieliźnie. Jak patrzę na dziewczyne staram się nie myśleć o tym co ma pod ubraniem albo wyobrazić sobie sceny miłosne z nią. To jest na pewno ciężko zwalczyć nie myśleć nie skupiać się na tym że pragnę widzieć nago kogoś albo zrobić coś z kimś ale jednak te myślenie teraz staram się zwalczać. Odrzucić pokuse od złego i nie myśleć o kobiecie w sposób że tylko jest do miłosnych uciech uniesień. Staram się nie myśleć że co tam by było jakbym ją miał sam na sam. Erotyke odrzucić i już lepiej już inaczej się patrzy na kogoś nie traktuje przedmiotowo. Ja miałem z tym długo problem że tak widziałem tylko nagość i pokuse erotyki. Sceny miłosne ciągle mnie podniecały i dawały tylko odczucia że to się liczy w kontakcie z drugą osobą. Teraz nie wchodzę i nie oglądam i widzę że być może za jakiś czas kobiece ciało nie będzie mnie kusić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło czytać, że się ogarnąłeś i zacząłeś walczyć ze swoimi słabościami. Wszedłeś na właściwą drogę w życiu i teraz ważne, abyś z niej nie zszedł, bo może przyjść taki moment, że to ponownie zaatakuje ze wzmożoną siłą. Trzeba się cały czas pilnować i przeciwdziałać, korzystając z tego doświadczenia, które teraz zbierasz. To, co mogę jeszcze poradzić, to zachęta, aby wykorzystać obecną sytuację i bardziej zbliżyć się do Pana Boga. Z jednej strony wspomoże cię to w dalszej walce, z drugiej strony możesz pogłębić swoją wiarę i zacząć czerpać z niej prawdziwą moc. Ta moc przyda się nie tylko do walki z pokusami i przeciwnościami, ale także polepszy twoje życie i nada mu większego kolorytu. Trzymam za ciebie kciuki...

      Usuń
  4. Chciałem jeszcze poruszyć temat grzesznych myśli. Tutaj bardziej sprawa jest dla mnie paranoją bo nie da się czasem nie myśleć w sposób przykładowo zbereźne fantazje. Za każdym razem jak mnie to najdzie musiałbym zaraz lecieć do spowiedzi? Akurat tutaj myślenie jest takie że czasem jakieś obrazy erotyczne są w głowie i takie niestosowne. Nie da się o tym nie myśleć albo uniknąć to samo przychodzi z siebie. To mam w ogóle nie iść do komunii św nie przystępować bo sobie pomyśle coś co jest związane z erotyką? Bo przykładowo to mogę codziennie mieć jakąś myśl o czymś intymnym na temat jakiejś aktorki czy piosenkarki. Albo spojrzeć na osobę w pracy i mieć jakąś myśl na jej temat erotyczną. To może być nagle i tak że przychodzi samo z siebie. Nie łatwo nie myśleć o intymnych sprawach o tym że są takie rzeczy jak stosunek płciowy. Jednak wszędzie jest pokusa czy na filmie czy idę między ludzi i zawsze ktoś skusi mnie. Nie da się unikać myśli gdzie są grzeszne obrazy. Dla mnie jednak to jeszcze jest taki niechciany intruz.Czy to aż taki poważny grzech jeśli sobie ktoś coś wyobrazi albo ma w głowie jakieś fantazje? Jeśli tym się nikogo nie krzywdzi nie działa to na w zły sposób? Jeśli to tylko jest obraz w głowie że jest to nagość jest zbliżenie ale tam nikomu się tym nie robi krzywdy nie niszczy relacji z drugim człowiekiem. Dla mnie fantazje intymme to jednak myśli które zawsze będą obecne w życiu. Nawet jak się nie chce to zobaczę kobietę i sobie coś pomyślę erotycznego. Ale czy to takie złe skoro tam ktoś nie wie o tym że ma się na temat jakiejś osoby takie brudne myśli? Do tego często jednak czasem to mnie nachodzi że mam w myślach rzeczy które chce odrzucić. Nie chce o tym myśleć mimo że to tylko myśli które nie spełnią się. Ale jednak nie chce żeby to mnie kusiło jak spojrze na kobietę.
    Nie da się całkiem nie myśleć o kimś w sposób erotyczny. Jednak umysłu nie opanuje tak że odrzuce myślenie że mam w głowie obraz seksu z kimś. Można zamknąć się na oglądanie filmów czy galerii zdjęć erotyki ale myślenie nie da się tego zmienić. Zawsze to przyjdzie do mnie i będzie jakaś zawsze pokusa że coś nagle pomyślę niestosownego. Chciałem to zwalczyć ale to jest jak piętno którego nie da się zdjąć. To jest we mnie że czasem pomyślę coś co jest związane z erotyką i zaraz bo znowu mam iść do spowiedzi? Tylko za pomyślenie o czymś że tak o tym myślałem w sposób nieczysty i to było zbereźne?Czy tym zaraz krzywdę robię skoro to tylko moje myśli moje wyobrażenia? Raczej nikt nie wie że tam pomyślę sobie coś o kimś w brzydki sposób. Nie można też popadać w paranoje bo pomyślę coś co uznam za grzech i już znowu do spowiedzi. To można codziennie myśleć o kimś coś co jest grzechem i zaraz to ma każdy wyznawać księdzu? Raczej to by była paranoja bo pomyślę o seksie już do spowiedzi bo zbereźne pokusy mam. To by było trochę jak życie w ciągłej kontroli tego o czym myślę bo mam w głowie nagość już grzech już nie mam prawa iść do komunii o taką błahostke? Chyba to raczej nie jest grzech którym krzywdze te kobiety bo sobie pomyśle coś? Jak to nie jest naprawdę i to tylko obraz w głowie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałem już chyba o tym, że liczy się to, jaki masz do tego stosunek. Wiadomo, że nie da się całkowicie uwolnić od takich myśli, ale chodzi o to, jak ty na to zareagujesz. Jeśli będziesz zatrzymywał te myśli w sobie, napawał się nimi, oczekiwał ich lub wywoływał, to będzie to zaliczone jako grzech. Jeśli, po pojawieniu się tych myśli, nie będziesz ich w głowie zatrzymywał, tylko od razu będziesz je odsuwał od siebie, nie będziesz za nimi podążał, wtedy jest to właściwe postępowanie i grzechu z tego nie ma, aczkolwiek przy spowiedzi świętej należy o nich wspomnieć, aby całkowicie oczyścić się z tego co złe. Jeśli te myśli pojawiają się samoistnie, a ty nie przyjmujesz je tylko odrzucasz, wtedy oczywiście nie ma potrzeby po każdej takiej myśli iść do spowiedzi, aczkolwiek to już zależy od człowieka, jak bardzo i jak często chce się oczyszczać z grzechu. Są osoby, które robią to nawet codziennie, ale nie jest to wymóg. Wszystko zależy od poziomu naszej wiary i naszej relacji z Panem Bogiem.

      Usuń
  5. Mam kilka takich pytań czemu kościół wiara katolicka to uznaje za grzech i czy zawsze patrzy na takie postępowanie jako grzech? Czy można takie sytuacje jak się tak zrobi uznać to za grzech?

    1.Czy zawsze stosunek przerywany nie do pochwy kobiety tylko na zewnątrz wytrysk nasienia to grzech ciężki? Bo w księdze rodzaju było mowa że postać Onana został ukarany gdyż nie chciał zapłodnić małżonki po swoim bracie. Czyli małżeństwo jak mąż nie dokończył w swojej małżonce tylko na zewnątrz by nie doszło do zapłodnienia jej zgrzeszył? To tak jakby używać prezerwatywy? Czyli nie można mieć erekcji na zewnątrz bo to zaraz marnowanie nasienia i coś jak masturbacja? Czyli zawsze musi być ten wytrysk do dróg rodnych nigdy nie można tego robić poza pochwą bo grzech?
    A jak ktoś nie chce by doszło do zapłodnienia partnerki też nie może być tak że wytrysk nastąpi na zewnątrz?

    2.Druga sprawa czy jak ktoś obserwuje jak inna para uprawia seks to jest to grzech? Jak ktoś obserwuje z ukrycia a ta para nie wie że jest obserwowana i że ktoś ich podgląda i widzi ich stosunek płciowy? Czy takie coś jest zaraz grzechem skoro ktoś tylko patrzył można powiedzieć też bo był podniecony i tam go to kręciło? Czy to tak jakby oglądać film erotyczny jak się patrzy na żywo jak jakaś para uprawia seks? Czy to tak jakby grzeszyć patrzeniem tylko jak oni tam mają rozkosz cielesną? Czy to jest złe jeśli ktoś patrzy na ich intymne zbliżenie widzi ich nagość? Czy to będzie zaraz złem żektoś tylko patrzył na kogoś w relacji intymnej ale ta osoba o tym nie wiedziała że ktoś to widzi i są obserwowani przez kogoś.

    3.Jeszcze takie pytanie a jak to jest z tymi pozycjami miłosnymi to żadnych technik kamasutry nie można stosować z partnerką bo to grzech? Czyli tam jakieś pozycje które się robi to jest to przez Kościół a raczej wiare naszą potępiane? Bo tam przykładowo seks analny to grzech albo oralny czyli jak partnerzy taką formę zbliżenia stosuja to zaraz popełniaja grzech? To czemu niby ktoś nie może robić tego tak jak chce? Ale jak dojdzie normalnie do wytrysku wewnątrz a ktoś tam zrobi tam sobie tak jak lubi technike jakąś to zaraz grzech jak tam używa pozycji miłosnych? Czyli nie można tam używać kamasutry nawet jak stosunek kończy się erekcją wewnątrz?



    OdpowiedzUsuń

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły