sobota, 30 lipca 2016

Widziane z okna - opowieść prawdziwa

    Dla Czyżowej widok dwóch kobiet idących wolno chodnikiem od razu wzbudził podejrzenie. Ich ogromne, czarne torebki jednoznacznie mówiły, co zawierają i w jakim celu przychodzą obie kobiety. Wyraziła to tylko krótkim stwierdzeniem: „O, pewnie znowu idą nawracać”. Jej słowa pozostały bez echa wśród rozmówców. Spojrzeli tylko z ukosa na przechodzące obok kobiety i odprowadzili je wzrokiem do drzwi klatki schodowej. Czyżowa odezwała się ponownie:

     – Niech nie myślą, że wejdą do naszej klatki – zaśmiała się nerwowo. - U nas nikt z nimi nie rozmawia. 
 
    – Do naszej też nikt ich nie wpuszcza – odezwała się sąsiadka z drugiej klatki.

     – A jednak ktoś je wpuścił- zaśmiał się cynicznie Czyżowy.

     – No, masz! - krzyknęła małżonka – Ciekawe kto je wpuścił? Że też wstydu nie mają...

     Przez jakiś czas Czyżowa wpatrywała się raz w drzwi, raz w okna, jakby czekała, aż ktoś pojawi się w nich i krzyknie: „Tak, to ja! Ja je wpuściłem!” Nikt się jednak nie pojawił. W końcu grupka sąsiadów powróciła do przerwanej rozmowy, ale ta nie "kleiła" się już. Co rusz, któryś z rozmówców wścibsko spoglądał miejsce, w którym zniknęły Świadkowie Jehowy. Zamiast nich pojawiła się Wiola. Jej pełne wigoru kilkunastoletnie ciało szybko posuwało się po chodniku. Jak tylko Czyżowa zauważyła nastolatkę, krzyknęła:

     – Wpuszczaliście kogoś?!

     – My? Nie.

     – Ale byli u was kociuchy?

     – No, ale zaraz poszli.

     – Nie wpuściliście ich – zaśmiała się.

     – Nie.

     – No i bardzo dobrze – zaśmiała się po raz drugi, tym razem o wiele głośniej niż poprzednio.

piątek, 29 lipca 2016

Łakomstwo duchowe cz 2

    Bez odpowiedniej wiedzy czy wskazania minie wiele tygodni, zanim człowiek dojdzie w końcu do właściwego rozwiązania tego swoistego egzaminu. Zanim to jednak nastąpi, nachodzą go różne myśli i uczucia, łącznie z tymi, że skoro tak, to on też ma Pana Boga gdzieś... W tym miejscu często właśnie osoby słabo zaangażowane lub po prostu leniuchy, osoby roszczeniowe odpadają, uznając, że skoro przyjemności się skończyły, to nie ma co dalej zawracać sobie głowę wiarą i Panem Bogiem. 

Opieka Pana Boga

      Ci, którzy pozostaną, przechodzą swój pierwszy kryzys – zaczynają się chwiać, czując, że lada moment odpadną od Pana Boga, wołają Go więc w rozpaczy, nie chcąc do tego dopuścić... I nagle pojawia się jeden mały sygnał, Pan Bóg odzywa się na chwilę, spełniając jakąś prośbę, po czym znów milknie na wiele dni... Ta mała iskra wystarcza jednak, aby w tym samym momencie napełnić człowieka nadzieją i siłą. Zaczyna więc na nowo angażować się w rozwijanie swojej wiary i szukanie Boga, Boga, który znów milczy jak zaklęty... Pojawiają się więc kolejne kryzysy i kolejne sygnały od Boga. Ja ten etap nazywam etapem „A kuku”.

A kuku

     Wyobraźmy sobie mamę idącą ze swym kilkuletnim dzieckiem leśną ścieżką. Dziecko jest szczęśliwe, obcując z pięknem Przyrody i bliskością mamy. W którymś jednak momencie mama niezauważenie chowa się za drzewo i nic się nie odzywając, z ukrycia obserwuje swoje dziecko, jak się zachowa. Czy będzie ją szukało? Czy będzie zasmucone? A może nic sobie z tego nie zrobi i pójdzie dalej samo?

     Kiedy dziecko spostrzeże brak matki, zaczyna się rozglądać, w końcu zaczyna ją nawoływać. Mama jednak milczy, obserwując w dalszym ciągu dziecko. Widząc, że to zaraz się rozpłacze, w końcu odzywa się na chwilę: „A kuku...”. W dziecko wstępują jakby nowe siły: ożywione rozgląda się dookoła, ale mamy jak nie było, tak nie ma. Kiedy znowu zbiera mu się na płacz, wtedy znowu słychać zza drzewa delikatne „A kuku...”.

wtorek, 26 lipca 2016

Łakomstwo duchowe cz 1

    Rozwijanie świadomej wiary, a zwłaszcza zbliżanie się do Pana Boga niesie ze sobą zjawiska niewidoczne lub niewystępujące u zwykłych wiernych zwanych bożymi owieczkami. Najlepiej i najpełniej widać to w drodze osób, których Pan Bóg pociągnął osobiście ku Sobie. Jest ona odmienna od zwykłej praktyki religijnej, a jej celem jest ustawiczne duchowe rozwijanie i doskonalenie takiego człowieka. Patrząc bowiem na zwykłego wiernego, – z duchowego punktu widzenia – jest on jak duchowe niemowlę, które nie posiada jeszcze samoświadomości ani czegokolwiek innego, co powinien posiadać jako świadomy chrześcijanin, stąd też pewnie określany jest mianem „bożej owieczki”, co też dla mnie jest określeniem nieco pogardliwym, ale jak najbardziej uzasadnionym.


wiara

Rozwój duchowy

    Większość ludzi, zwłaszcza (niestety) katolików, jest przecież religijnymi analfabetami i duchowymi prostakami – jak ja to określam. Nie tylko nie dbają o swój rozwój duchowy, ale nawet nie posiadają wystarczającej wiedzy na temat swojej wiary i tego, jacy powinni być. Całą swoją wiarę sprowadzają do historii biblijnej poznanej na lekcjach religii oraz do dziesięciorga przykazań, uważając, że to wszystko, co muszą wiedzieć – sam zresztą taki byłem... Taki jest po prostu standard w naszym zabieganym i omamionym świecie.

     Nie trudno teraz wyobrazić sobie, co dzieje się z taką owieczką, gdy nagle Pan Bóg pociąga ją ku Sobie i zaczyna kształtować. Bez odpowiedniej wiedzy lub bez kierownika duchowego nic dziwnego, że grzęźnie na tej drodze, posuwając się mozolnie do przodu lub rezygnuje, nie wykorzystując tej wielkiej szansy, jaką otrzymała. Najtrudniej jest na samym początku, ponieważ to, co się wydarza, jest dla niej czymś zupełnie innym od tego, do czego była przyzwyczajona. Nie będzie z mojej strony przesadą, jeżeli powiem, że świat żywej wiary w porównaniu ze światem zwykłej (martwej) wiary jest tak odmienny, jak niebo i ziemia... Nie jest to jednak temat tej rozprawy, aby szerzej o tym pisać...

Etapy w duchowości chrześcijańskiej

     Przechodząc powoli do meritum, należy powiedzieć, że droga chrześcijańskiej duchowości, zwłaszcza ta przygotowana osobiście przez Pana Boga podzielona jest wyraźnie na etapy – coś w rodzaju szkoły, gdzie dziecko zdobywając wiedzę, zdaje z klasy do klasy. Póki człowiek nie zaliczy danego etapu, nie przejdzie do następnego, a tym samym nie uzyska kolejnych łask. Jest to specyfika bliskości z Panem Bogiem: rozwijając się duchowo, przechodząc z etapu na etap, często w wielkim trudzie i cierpieniu, potem – niejako w nagrodę – otrzymujemy jakąś łaskę, która jest rekompensatą tak dużą, że niczego nie żałujemy – w zasadzie żałujemy tylko tego, że tak długo się ociągaliśmy i tak mało się angażowali, że przy odrobinie chęci, mogliśmy to osiągnąć znacznie szybciej.

sobota, 23 lipca 2016

Modlitwa o uzdrowienie wewnętrzne

Ojcze dobroci, Ojcze miłości, błogosławię Cię, 
uwielbiam i dzięki Ci składam za Twoją miłość, 
z której dałeś nam Jezusa. 

Dzięki Ci, Ojcze
ponieważ w świetle Ducha pojmujemy, 
że On jest światłem, prawdą i dobrym pasterzem, 
który przyszedł, abyśmy mieli życie 
i abyśmy mieli je w obfitości. 

Dziś, Ojcze, chcę stanąć przed Tobą jako Twoje dziecko. 
Ty znasz mnie po imieniu. 
Spojrzyj Twoim ojcowskim wzrokiem, 
pełnym miłości, na moje życie. 

Ty znasz moje serce i znasz rany mojej historii.

Ty znasz wszystko to, co chciałem uczynić, a nie uczyniłem. 
Ty wiesz także o wszystkim, co uczyniłem 
albo co uczyniłem i czego żałuję. 

Ty znasz moje ograniczenia, błędy i mój grzech. 
Znasz moje zranienia i kompleksy mojego życia. 
Dziś, Ojcze, proszę Cię przez miłość, 
jaką obdarzasz Twojego Syna, Jezusa Chrystusa, 
abyś wylał Ducha Świętego na mnie po to, 
aby ciepło Twojej uzdrawiającej miłości przeniknęło 
w najgłębsze tajniki mojego serca. 

Ty, który uzdrawiasz złamane serca 
i przewiązujesz ich rany, uzdrów tutaj i teraz moją duszę, 
mój umysł, moją pamięć i całe moje wnętrze. 

Wejdź we mnie, Panie Jezu, podobnie jak wszedłeś do domu, 
w którym przebywali Twoi zalęknieni uczniowie. 
Ty stanąłeś pośród nich, mówiąc: „Pokój wam!" 
Wejdź do mego serca i daj mi Twój pokój. 
Napełnij mnie Twoją miłością.


Wiemy, że miłość usuwa wszelki lęk. 
Przejdź przez moje życie i uzdrów moje serce. 
Wiemy, Panie Jezu, że czynisz to zawsze, 
ilekroć Cię o to prosimy. 
Proszę Cię więc razem z Maryją, moją Matką, 
która była obecna na weselu w Kanie, gdy zabrakło wina, 
a Ty odpowiedziałeś na jej pragnienie, 
przekształcając wodę w wino. 
Przemień moje serce i daj mi serce szlachetne, 
serce wrażliwe i czułe. Daj mi serce nowe. 

wtorek, 19 lipca 2016

8 przeszkód w ożywianiu swojej wiary cz 5

Postawa niechrześcijańska

    Choć to wydaje się oczywiste i powszechnie znane, często ludzie lekceważą sobie konieczny warunek wiary, jakim jest moralna czystość. Jeżeli pragniemy zbliżyć się do Pana Boga, nie może być w nas grzechu – nie tylko poprzez wypełnianie przykazań dekalogu, ale także poprzez odpowiednią postawę i mentalność. Pan Bóg mówi: „Jestem po trzykroć święty i brzydzę się nawet najmniejszym grzechem...”. Chcąc zatem, aby nas uznał, musimy być podobni do Niego.


wiara
 

 Jak zmienić swoje zachowanie


    Ożywiając swoją wiarę, poza skupieniem, deklaracją, pragnieniem Boga i tym wszystkim, o czym wcześniej pisaliśmy, ważne jest także, aby zaraz wziąć się do działania, do analizy swojego życia i zmiany tych elementów, które są niewłaściwe.

     Jest wiele, można by powiedzieć, stałych elementów, które często w nas występują, a które nie pozwalają Panu Bogu zbliżyć się do nas. Do najczęstszych można zaliczyć np. brak szacunku (lub nawet nienawiść) do wszystkich lub niektórych tylko ludzi. Pan Bóg jest czystą Miłością, więc tak negatywna postawa w sposób naturalny odpycha Go od nas. Miłość i nienawiść odpychają się wzajemnie od siebie. Nawet jeżeli uważamy, że jesteśmy uprawnieni do tego, aby źle o kimś myśleć, jest to postawa niewłaściwa, ponieważ jedynym uczuciem, jakie powinno w nas być, jest miłość, także miłość do nieprzyjaciół – mówi o tym przecież Pan Jezus. Jeżeli wyrzucimy z siebie nienawiść, pojawi się miejsce na miłość, która przyciągnie Pana Boga do nas.


miłość
 

 Negatywna energia


    Inną, równie częstą niewłaściwą postawą jest agresja, zarówno fizyczna, jak i słowna. I ona nie ma nic wspólnego z miłością, i nie ma takiej sytuacji w naszym życiu, w której agresja byłaby akceptowana przez Pana Boga, wystarczy przypomnieć sobie tylko słowa Pana Jezusa o nastawianiu drugiego policzka.

sobota, 16 lipca 2016

8 przeszkód w ożywianiu swojej wiary cz 4

    Podsumowując, Pismo Święte należy czytać, bo mówi nam o Panu Bogu i naszej wierze, należy je poznać całe, pamiętając jednak o tym, że chrześcijaństwo jest rozwinięciem wiary danej Izraelitom, stąd też wiele ich przepisów i praktyk religijnych straciło już swoją ważność. Na pierwszym miejscu musimy więc postawić Nowy Testament jako naukę przekazaną nam przez Pana Jezusa wraz z komentarzami (listami) apostołów. Stary Testament, jako księgi narodu izraelskiego stanowią tylko uzupełnienie i tło pokazujące boski plan względem człowieka.

Pismo święte a wiara

     Każdy, kto zechce ożywić swoją wiarę, czytając Pismo Święte, nie może zapominać, że są to jednak księgi pisane przez człowieka. Tylko nieliczne fragmenty są słowami samego Boga lub Pana Jezusa. Często księgi te były pisane jako potrzeba chwili (tak jak Ewangelie), często przez osoby, które kompilowały tekst z różnych dostępnych materiałów, dlatego też czytamy np. w Ewangelii, że Pan Jezus ukarał drzewo figowe za to, że nie miało owoców, jak gdyby autor w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że właśnie trwała ichniejsza zima i nie mogło ich być, albo pisze o murach Jerozolimy, gdy tymczasem w rzeczywistości były one już dawno zburzone przez Rzymian. 

     Tego typu wpadki i niezgodności nie są jednak dowodem na to, że Pan Bóg nie istnieje, a wszystko, co jest napisane w Biblii, jest kłamstwem – wystarczy poczytać księgi historyczne czy prorockie, by przekonać się, że zapisane tam słowa są jak najbardziej prawdziwe.

     Często mówi się, że Boga przyjmuje się wiarą, a nie rozumem – ja akurat się z tym nie zgadzam. W moim przypadku to właśnie logika, po odrzuceniu innych wyjaśnień tego, co się w moim życiu wydarzyło, stwierdziła w którymś momencie, że nie ma innego wyjścia jak uznać, że Pan Bóg istnieje. Jest to więc wiara przez poznanie, choć jak mówi Pismo Święte: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli...”

poniedziałek, 11 lipca 2016

8 przeszkód w ożywianiu swojej wiary cz 3

Nieszczere intencje

    Nie jest tajemnicą, że żywa wiara daje Moc, która sprawia, że życie, nawet te najbardziej zwykłe staje się gamą kolorów, jakich trudno szukać w przyziemnym świecie. Jeżeli ktoś jednak z takim nastawieniem podejdzie do swojej wiary lub z takim nastawieniem zechce ożywiać swoją wiarę, szybko zatrzyma się w tej drodze do Boga, bo jego postawa jest roszczeniowa, i nie tylko niewiele otrzyma od Pana Boga, ale zapewne sam szybko z tej drogi zrezygnuje.

     Innym takim błędem jest stawianie Panu Bogu jakichś warunków czy szantaży. Powszechną praktyką osób niewierzących lub słabo wierzących, którzy właśnie są w trudnym momencie swojego życia i przypomną sobie o Bogu jako ostatniej desce ratunku, jest stawianie Panu Bogu warunku: „Panie Boże, jeżeli jesteś (!), pomóż mi, a zacznę w Ciebie wierzyć”, albo: „Pomóż mi, a zacznę chodzić do kościoła i nie opuszczę ani jednej mszy”. Można też inaczej: „Jeżeli mi nie pomożesz, to przestanę chodzić do kościoła, albo wierzyć w Ciebie...”. Taka postawa z pewnością nie przybliży nas do Pana Boga i nie zaprowadzi do niczego pozytywnego.


Manowce nauki i logiki

    Kiedy człowiek zaczyna angażować się w swoją wiarę, jedną z pierwszych rzeczy, jaką robi, jest czytanie Pisma Świętego, niejednokrotnie po raz pierwszy w życiu. I tutaj nie brakuje elementów, które zamiast pomóc, albo nas ograniczą, albo wręcz zatrzymają w drodze do Pana Boga.

     Stykając się pierwszy raz świadomie z Pismem Świętym, nie sposób nie zauważyć rozbieżności między naszą wiedzą religijną nabytą do tej pory, nauką Kościoła katolickiego, a tym, co jest zapisane w Biblii. Pamiętam, że byłem dosyć zdruzgotany tym i zniesmaczony.

     Do najbardziej rzucających się w oczy elementów należą: dekalog (różnica między oryginalną wersją zawartą w Biblii a tym, co uczy Kościół), zmarginalizowanie roli i znaczenia Matki Boskiej, miłość jako najważniejsza cecha wiary (Kościół kładzie za mały nacisk na to w swojej nauce) oraz świadoma wiara wraz z rozwiniętą duchowością, o których w Kościele chyba nigdy nie słyszałem.

piątek, 8 lipca 2016

8 przeszkód w ożywianiu swojej wiary cz 2

Deklaracja wiary

    Pan Bóg każdą żywą istotę, jaką stworzył, obdarzył wolną wolą. Choć jest to prawda powszechnie znana, jednak bardzo często jej znaczenie jest niedoceniane. Widać to wyraźnie, chociażby w naszych modlitwach, kiedy modlimy się o to, by Bóg sprawił, aby tato przestał pić, a mama, aby nie krzyczała. Chociaż Pan Bóg ma taką moc i może to zmienić, nie robi tego, ponieważ musiałby zaingerować w wolną wolę taty, mamy czy kogokolwiek innego. My jednak jesteśmy zawiedzeni i gniewamy się na Pana Boga, że nie wysłuchuje naszych modlitw, a my chcemy przecież dobrze...

Wyraź swoją wolę

     Powyższy przykład niech stanie się dla nas przyczynkiem do zrozumienia, że „piłeczka” jest po naszej stronie. Chcąc ożywić swoją wiarę i zbliżyć się do Pana Boga, to my musimy wykonać pierwszy ruch. Pomimo tego, że Pan Bóg zawsze jest przy nas, nie może nic zrobić bez naszej zgody, inaczej zadałby gwałt naszej wolnej woli, a nie po to dał ją nam, aby teraz w nią ingerować. Jeżeli więc zapragnęliśmy pogłębić swoją wiarę, zwróćmy się do Pana Boga z odpowiednią deklaracją, np. takimi słowami: „Panie Boże, chcę, abyś był dla mnie ważny. Pomóż mi zmienić moje życie i zbliżyć się do Ciebie...”. 

Oddanie się pod kierownictwo Pana Boga


     Ja na przykład poszedłem dalej i wyraziłem oczekiwanie, że nie chcę martwego Boga, który jest gdzieś tam w Niebie i przypatruje się mojemu życiu. Skoro Pan Bóg jest bogiem żywym i prawdziwym, to oczekuję, że mój Bóg będzie przy mnie i będzie brał aktywny udział w moim życiu (jak na żywego boga przystało) – i tak też się stało... W późniejszym czasie, kiedy zacząłem rozwijać swoją duchowość, w sposób naturalny oddałem swoje życie pod kierownictwo Pana Boga, mówiąc: „Niech się stanie wszystko według Twojej woli...”. To normalna postawa na średnio zaawansowanym poziomie rozwoju duchowości chrześcijańskiej i każdy ją przyjmuje z tych osób, które Pan Bóg pociągnął ku Sobie. Kończąc ten wątek, dopowiem tylko, że później poszedłem jeszcze dalej, oddając pod władzę Pana Boga nie tylko swoje życie, ale i wolną wolę. Wyrażam to zgodą na ingerencję Pana Boga w moją wolną wolę, jeżeli uzna, że to, co chcę zrobić, miałoby być niewłaściwe lub w jakiś sposób niezgodne z Jego oczekiwaniem.

     Pamiętajmy więc o tej wartości, jaką jest wolna wola, bo ona jest dobrą kartą przetargową w naszej wierze i poprzez nią wiele możemy u Pana Boga osiągnąć. Wystarczy, że będziemy Pana Boga kochali lub pragnęli z własnej, nieprzymuszonej woli – to będzie doskonały wstęp do nawiązania bliskości z Panem Bogiem w późniejszym czasie.


Pragnienie Boga

     Trudno ożywić swoją wiarę, jeżeli poza chęcią, nie będziemy mieli Pana Boga w swojej uwadze. Po złożeniu deklaracji wiary im częściej będziemy o Panu Bogu myśleli i pragnęli Go, tym większa szansa na ożywienie swojej wiary. Pan Bóg lubi, kiedy się Go szuka, bo poszukiwanie wymaga z naszej strony zaangażowania i wzmaga pragnienie. Można tu zastosować słowa opisujące, czym jest rozłąka zakochanych, jakie kiedyś usłyszałem:

Rozłąka jest jak powiew wiatru:
gasi płomień zapałki,
a roznieca ognisko.

poniedziałek, 4 lipca 2016

8 przeszkód w ożywianiu swojej wiary cz 1

    Współczesny człowiek, który przypomni sobie o Bogu i zapragnie zaangażować się w swoją wiarę, napotyka sporo przeciwności i pułapek współczesnego świata. Chociaż intencje miał czyste, a postanowienie mocne, po pewnym czasie okazuje się, że niewiele z tego wyszło. Pojawia się zniechęcenie, czasem rozczarowanie, niejednokrotnie zapomnienie... Jest jak powalony olbrzym, który próbuje się podnieść, ale nie ma na tyle siły i ciągle przewraca się na ziemię.

pogłębianie swojej wiary

 Pogłębiona wiara


    Pogłębianie swojej wiary rozumianej jako uzyskanie religijnej samoświadomości jest punktem wyjścia do ożywienia wiary. Na czym polega żywa wiara? Bynajmniej nie na znajomości Pisma Świętego na pamięć czy codziennego chodzenia do kościoła. Jest to rozumienie siebie, świata i Boga, to Moc bijąca z wiary i wszędobylska Miłość – to ona jest motorem naszego działania. Ludzie, myśląc o wierze chrześcijańskiej, błędnie rozumują, że wiara polega na tym, aby naśladować we wszystkim Pana Jezusa, i to błędne rozumienie przekazują dalej. Niewiele ma to wspólnego z żywą wiarą.

jak ożywić wiarę

 Bliskość z Panem Bogiem


    Sednem żywej wiary jest bliskość z Panem Bogiem. Obcując w sposób żywy z Panem Bogiem, zostajemy przeniknięci przez Jego Miłość i tą Miłością potem emanujemy w życiu codziennym, dlatego mówimy, że to Pan Bóg jest źródłem Miłości, z którego my czerpiemy swoją miłość. To ona sprawia, że postępujemy w życiu tak jak Jezus, ale nie poprzez naśladownictwo, ale poprzez rozumienie. Postępujemy „dobrze” nie dlatego, że tak trzeba, ale dlatego, że tak czujemy, że to wypływa z naszego wnętrza i jest cechą naszej natury – i nie uważamy bynajmniej tego za dobry uczynek, tylko za coś normalnego i oczywistego.

Żywa wiara

     Wiele osób próbuje pogłębić swoją wiarę, zbliżyć się do Pana Boga, ale przy braku dostatecznej uwagi i zaangażowania z ich strony efekty są niewielkie. Zazwyczaj kończy się na większej znajomości Pisma Świętego i religijności, rozumianej jako częste chodzenie do kościoła, pielgrzymki, modlenie się, a nawet ewangelizowanie innych. Łatwo ich rozpoznać, bo rozmawiając o Bogu, są poważni i... smutni, a posiadając żywą wiarę, nie da się mówić o Bogu w sposób smutny. Moc jak towarzyszy bliskości z Panem Bogiem sprawia, że rozpiera nas radość i dzielimy się Bogiem z drugim człowiekiem cali podekscytowani, podobnie jak jedna przyjaciółka mówi drugiej: „Słuchaj, poznałam fajnego chłopaka! Mówię ci, jest naprawdę super!”. Po spotkaniu z takimi osobami jest mi smutno. Trudno kogoś przekonać do Pana Boga, jeśli nie daje się przykładu sobą...

wiara

    Można być osobą religijną, czy nawet pobożną, a mimo to posiadać martwą wiarę. Żywa wiara wymaga od nas rozwiniętej duchowości, a o tą w naszych czasach jeszcze trudniej niż o jakiekolwiek zalążki wiary. Przedstawimy teraz typowe przeszkody, jakie pojawiają się na drodze do ożywiania swojej wiary i zbliżania się do Pana Boga.


Skupienie


     Nie da się nawiązać relacji z Panem Bogiem bez odpowiedniego skupienia. Nawet nasza wiara bez skupienia nie będzie dużo warta. Najlepiej widać to podczas modlitwy. Jeżeli nasza modlitwa bardziej przypomina odtworzenie formułki niż kontakt z Bogiem, jeżeli nie mamy świadomości tego, co mówimy i nie identyfikujemy się z tym, co mówimy, to mamy jasny sygnał, że coś z naszą wiarą jest nie tak.

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły