Bliskość z Panem Bogiem
W pogłębionej wierze, jako przedsionku do bliskości z Panem Bogiem, przypominanie sobie o Bogu tylko na czas modlitwy lub uczestnictwa we mszy świętej jest jednym z głównych powodów zapaści naszej wiary. Nie da się uzyskać bliskości z Panem Bogiem, nie myśląc o Nim, nie zwracając się do Niego w różnych sytuacjach i nie pragnąc Go.
Pan Bóg chce brać
aktywny udział w naszym życiu, chce być nie tylko naszym Ojcem,
ale także przyjacielem i powiernikiem naszych spraw. Daje nam to
niezwykłą sposobność do uzyskania w krótkim czasie bliskości z
Panem Bogiem. Po pierwsze – pragnąc Go często, ułatwiamy sobie
wejście w świat duchowy, z którego czerpać będziemy Moc, nie
tylko dzięki ćwiczeniom duchowym, ale także z przebywania przy
Bogu. Na średnio zaawansowanym poziomie rozwoju duchowego daje to
dużego „kopa” – mówiąc językiem narkomanów. Moc, jaka się
przy tym wydziela, pcha nas coraz dalej w tej bliskości z Panem
Bogiem i w przeciągu kilku lat Pan Bóg staje się wszystkim, czego
do życia i szczęścia potrzebujemy.
Po drugie, kierowanie
swoich myśli na Boga w ciągu całego dnia utwierdza nas w drodze,
jaką wybraliśmy, mobilizuje do większego zaangażowania i pozwala
unikać wielu grzechów i błędów wywołanych bezmyślnym życiem.
Jedność z Panem Bogiem
Na bardziej zaawansowanym
poziomie duchowym stała obecność Boga w myślach jest konieczna do
podtrzymywania bliskości z Nim oraz do uzyskiwania wielu łask,
dzięki rozważaniu Męki Pańskiej. Pan Jezus mówi o tym
wielokrotnie do wielu mistyków, między innymi do św. Faustyny, że
jedna godzina rozważania Jego Męki więcej przynosi nam pożytku
niż wiele godzin spędzonych na poście i umartwianiu swojego ciała.
Mistyczce Zofii Nosko skarży się nawet słowami: „Tyle w ciągu
dnia macie godzin i minut, a ile razy spośród tych minut i godzin
myślicie o Mojej Męce i ofierze, jaką za was poniosłem...”.
Bliskość z Panem Bogiem w żywej wierze
Dla żywej wiary Pan Bóg nie jest tylko adresatem naszych modlitw czy próśb, ale jest przede wszystkim kimś bliskim, niewidzialnym (ale jak najbardziej realnym) powiernikiem, do którego nieustannie kierujemy nasze myśli i uczucia, i to nie dlatego, że tak trzeba, ale dlatego, że tak po prostu czujemy. Jeżeli zaraz po przebudzeniu nasze myśli nie kierują się automatycznie w stronę Boga, to znaczy, że wiele jeszcze mamy do zrobienia w ożywianiu swojej wiary.
Nie ma takiej sytuacji w
życiu ani takiego działania, jakie podejmujemy, do których nie
moglibyśmy zaangażować swojej bliskości z Bogiem. Zanim coś
zrobimy, poprośmy Pana Boga o pomoc i wsparcie, nawet jeśli sami
świetnie dalibyśmy sobie radę. Po zakończeniu działania lub
rozwiązaniu sprawy podziękujmy Panu Bogu za to. To tak niewiele, a
świetnie nadaje się do budowania pokory i bliskości z Panem
Bogiem.
- Pragnienie Boga, jako podstawa bliskości z Panem Bogiem
- Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci
- 8 przeszkód w ożywianiu swojej wiary
Hahahaha co za bzdura. Od lat nie myślę o waszym wymyślonym przyjacielu, wypisałem się nawet z kościoła poprzez akt apostazji i NIGDY nie wiodło mi się lepiej. Mam wiernych przyjaciół, kochającą żonę (oczywiście ślub tylko cywilny) i niemal żadnych zmartwień. Ja rozumiem, że lubicie żyć myśleniem życzeniowym i zdaje się wam, że jak sobie stworzyliście wymyślonego przyjaciela to będzie on spełniał wasze życzenia jak jakiś dżin z butelki, ale rzeczywistość taka nie jest. Im szybciej to zrozumiecie tym łatwiej będzie wam wziąć sprawy w swoje ręce i ułożyć swoje życie tak jak wy chcecie, a nie tak jak każe ksiądz czy ktokolwiek inny komu przez wiarę i poczucie winy łatwiej was kontrolować. Zapewne ten komentarz zaraz zniknie lub w ogóle się nie pojawi odrzucony przez moderatora, ale prawdy nie pokonacie zamykając usta jej głosicielom. Siła człowieka nie od boga pochodzi, a z jego umysłu, z inteligencji i wiedzy się rodzi nie zaś z wymyślania sobie niewidzialnych duchów. Nie na darmo na suficie kaplicy Sykstyńskiej na obrazie Michała Anioła bóg i jego otoczenie tworzą schematyczny rysunek mózgu. Bo to z ludzkiego umysłu powstał bóg i tylko w owym umyśle upatrywać należy nadziei na poprawę swego losu. Rzekłem.
OdpowiedzUsuńNie zgodzę się z Tobą. W moim otoczeniu wiele jest osób żyjących z dala od Boga, ale nie powiedziałbym, aby im się lepiej wiodło, wręcz przeciwnie... Publikuję Twój komentarz (wbrew Twoim obawom), bo jest merytoryczny - przedstawiasz swój punkt widzenia. Co do kochającej żony, wiernych przyjaciół itd, o których piszesz, wszystko może się zmienić w ciągu kilku dni, czego bynajmniej Ci nie życzę. Ludzie żyjący bez Boga często bowiem patrzą tylko na swoje dobro, Kiedy przestaniesz być dla nich "dobrem", wiele może się zmienić... Pozdrawiam
Usuń