W poprzednim poście pt. "Jak walczyć z pożądaniem" przedstawiliśmy sposoby na okiełznanie naszej seksualności. Jest to konieczny element w przejściu z życia przyziemnego do duchowego. Jak już wielokrotnie
wspominaliśmy jednak, to co trudne jest dla martwej wiary, dla żywej wiary
jest czymś naturalnym i łatwym. Nie inaczej jest z popędem
seksualnym. Trzeba tylko na coś się zdecydować: albo na zwykłe,
światowe życie, albo na czystość seksualną dla Pana Boga.
Wskazówki przekazane w ostatnich trzech postach, jak i pragnienie Boga
sprawią, że ujarzmimy swoją seksualność.
Warto w tym miejscu
zaznaczyć, że rozwijając swoją chrześcijańską duchowość i
zbliżając się do Pana Boga, otrzymujemy wsparcie, ponieważ na
średnio zaawansowanym poziomie bliskości z Panem Bogiem nasza
miłość zmysłowa mocno się redukuje na rzecz miłości chrześcijańskiej. W sposób naturalny nasza zmysłowość i
seksualność coraz bardziej zanikają, nie przystając po prostu do
czystości duchowej średnio zaawansowanych poziomów duchowości
chrześcijańskiej. Wystarczy wtedy tylko nie dać się
zdekoncentrować, nie dać zwrócić swojej uwagi na tę przyziemną
sferę życia i nie dać się wciągnąć choćby na chwilowy kontakt
z erotyką, bo ona jak bagno będzie wciągała nas coraz bardziej.
Oto dlaczego duchowieństwo (te, które posiada żywą wiarę) oraz
święci mogą żyć w celibacie i całe swoje życie zachowywać
seksualną czystość. Ta sfera ludzkiej egzystencji została wyparta
przez miłość bardziej doskonałą, przez miłość chrześcijańską,
której źródłem jest Pan Bóg.