środa, 4 maja 2016

Św. Katarzyna ze Sieny cz 1

święci

    Właściwe imię i nazwisko świętej brzmiało Katarzyna Benincasa i urodziła się niedaleko Sieny we Włoszech. Pochodziła z zamożnej rodzinny farbiarzy wełny. Przyszła na świat jako bliźniaczka, ale jej siostra, Janina, zaraz po urodzeniu zmarła. Była 24 dzieckiem swoich rodziców. Swoje mistyczne życie rozpoczęła bardzo wcześnie, mając zaledwie 6 lat. Już wówczas widziała bardzo wyraźnie, jak aniołowie stróżowie strzegą ludzi. W dwunastym roku życia rodzice chcieli ją wydać za mąż, lecz ona wybrała inną drogę. W tym czasie miewała już widzenia z Najświętszą Marią, z jej Synem Jezusem i innymi świętymi postaciami. Nie była łatwym dzieckiem, buntowała się przeciw rodzicom, demonstracyjnie obcinając włosy na znak, że nikogo nie poślubi. Zamknęła się w pokoju na długie 3 lata, aby prowadzić pustelnicze życie. Wychodziła z niego tylko na wspólne modlitwy. 

    Pomimo wielu trudności ze strony rodziny, mając 16 lat, zgłosiła się do sióstr dominikanek, ale nie była osobą zakonną, tylko wykonywała zadania w życiu codziennym, ofiarując je Chrystusowi. Wyznaczyła sobie surową regułę, która polegała na wykluczeniu rozmów i kontaktów z ludźmi świeckimi oraz spotykaniu się tylko ze spowiednikiem i współsiostrami. Jadła skąpo, spała bardzo mało, gdyż żal jej było godzin niespędzonych na modlitwie. Często biczowała się do krwi. Pan Jezus często ją nawiedzał sam lub ze swoją Matką.

     Kiedy miała 21 lat, poczuła wewnętrzny nakaz przyłączenia się do swej rodziny i rozpoczęcia aktywnego życia wśród ludzi. Jej miłość do Boga zrodziła miłość do bliźnich i oddanie się na usługi biednych i chorych. Uwielbiała pomagać innym. Pracowała jako pielęgniarka przy chorych i trędowatych. Troszczyła się o biedne dzieci. Zdarzały się przy niej cudowne uzdrowienia. Dużo czasu poświęca na modlitwy. Życie jej nie podobało się ogółowi, posądzali ją bowiem o chęć rozgłosu, obłudę, dzieło szatana, spotykały ją drwiny, upokorzenia i wyznaczało się jej najcięższe prace.

     W wieku 29 lat otrzymała stygmaty- rany Jezusa, które wyglądały niczym krwawe promienie. Miała pięć ran: na dłoniach, stopach i w okolicy serca. Żaliła się, że w tych miejscach cierpi ból jakby spowodowany przebiciem sztyletu. W czasie modlitwy często lewitowała. Zdarzało się, że podczas przyjmowania Komunii Świętej odfruwała. Któregoś dnia miało miejsce zdarzenie, podczas kiedy kapłan podawał jej komunię, ona nagle odfrunęła i ku jego zdziwieniu hostia, którą trzymał w ręku, uwolniła się i popłynęła za nią do jej ust.

   Cierpiała na silne bóle żołądka, wymiotowała. Nie pomagały żadne sposoby leczenia. W jej ciele była tak wysoka temperatura, że w ostatnich miesiącach życia, krew, jaką wymiotowała, gotowała się. Cierpiała na tę dziwną chorobę prawie 8 lat aż do jej śmierci w dniu 29 kwietnia 1380 roku, miała wówczas 33 lata. Katarzyna swoją chorobę rozumiała w zupełnie inny sposób. Wyrażała opinię, że wszystkie symptomy chorobowe przybliżają ją do Boskiej doskonałości. Z tego powodu wielokrotnie ukrywała swój prawdziwy stan. Byli obok niej również tacy, którzy twierdzili, że jest opętana.

 Część 1    1/2    Część 2>






Polecane artykuły:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły