3. Męczeńska śmierć Pana Jezusa
W wielu przekazach z Nieba Pan Jezus mówi, że jedna godzina rozważania Jego męczeńskiej śmierci, ofiary, jaką za nas złożył, więcej jest warta niż wiele godzin spędzonych na umartwianiu swojego ciała (post, biczowanie). Jest także powiedziane, że poprzez tę ofiarę możemy wypraszać u Boga łaski. Przykład takiego praktycznego wykorzystania tego przekazu poznaliśmy w artykule pt. „Moje ożywianie modlitw”. Oto prezentowane tam zawołanie:
Przez Twoją świętą mękę Panie Jezu,
udziel
nam łaski zbawienia wiecznego.
Mając w ciągłej uwadze, za jaką wielką cenę zostaliśmy przez Pana Jezusa wykupieni, dlaczego się na to zgodził, i co my dzięki Jego ofierze na tym skorzystali, możemy dzięki temu lepiej (uważniej) prowadzić swoje życie, unikać wszystkiego co mogłoby sprawić przykrość Jezusowi, i budować większą bliskość z Nim. W jednym z przekazów Pan Jezus mówi, że podczas przyjmowania komunii świętej wchodzi do niektórych serc jakby na powtórną mękę. Mając to wszystko w sercu, zaczynamy nasze wnętrze zamieniać w świątynię, w miejsce miłe Panu Jezusowi. Wtedy uzyskujemy świadomość, jak bardzo my – jako ludzie – niegodni jesteśmy miłości Boga. Stąd też płynie w sposób naturalny zawołanie jako odruch serca:
Któryś cierpiał za nas rany,
Jezu
Chryste, zmiłuj się nad nami.
Oba zawołania prezentowane w tym punkcie realizują kilka celów. Pierwszy – najważniejszy – to nieustająca pamięć o tym, co dla nas zrobił Pan Jezus, jak bardzo się poświęcił dla naszego zbawienia.
Trzeci, ostatni cel, to uzyskanie łask płynących z uznania swojej zależności od Pana Boga. Im bardziej się uniżymy i oddamy pod prowadzenie boże, tym większymi łaskami będziemy obsypani. Przekonała się o tym święta Faustyna, która napisała w swoim dzienniku, że im bardziej chciała zmienić coś w sobie, jakąś swoją wadę, tym gorzej jej to wychodziło. Otrzymała wtedy od Pana Jezusa pouczenie, że to dlatego, że robiła to sama, bez odwołania się do Pana Boga – wszystko, co robi, powinna robić z wcześniejszym odwołaniem się do Pana Boga, współpracując z Jego łaską.
Prezentowane tu zawołania są uznaniem, że bez Boga niewiele znaczymy, że nieustannie mamy w sercu ofiarę złożoną przez Chrystusa, pamiętamy o tym i z wdzięczności za to (także i z miłości) następuje nasze westchnienie, jako akt oddania.
W tradycji chrześcijańskiej widocznym przejawem tego westchnienia jest zatrzymanie się o godzinie piętnastej każdego dnia i skupienie na Panu Jezusie, bo o tej godzinie, według tradycji, Pan Jezus skonał na krzyżu, dlatego też chrześcijanin kierowany miłością ze współczuciem codziennie o godzinie 15.00 oddaje hołd w różny sposób. Niektórzy proszą o miłosierdzie (godzina miłosierdzia), inni boleśnie wzdychają, a inni odwołują się do Pana Jezusa takimi zawołaniami jak te, które tu zaprezentowaliśmy. Dzięki takiej postawie płyną w naszą stronę łaski – nie za odtworzenie formułki tej czy innej modlitwy, ale za poruszenie serca, które użyło tych słów zawołania do wyrażenia swoich uczuć.
4. Modlitwa za umierających
Doskonalszą formą wrażliwości chrześcijańskiej jest sytuacja, w której wychodzimy daleko poza obszar skupienia na sobie. W miłości chrześcijańskiej to skupienie przenosi uwagę daleko szerzej niż tylko swoje życie, swoja wiara, swoje dobro i swoje zbawienie. Tworzymy pełnię z innymi istotami, które są wspólnym przejawem miłości Boga.
Zmieniani przez miłość chrześcijańską w sposób ciągły, odkrywamy wciąż nowe odsłony miłości, która wszystko może. W ten sposób, etap za etapem, coraz bardziej w swym zachowaniu upodabniamy się do Pana Jezusa. Kiedy ktoś mówi, że mamy naśladować Pana Jezusa, albo nie wie, o czym mówi, albo używa zbyt zredukowanego skrótu myślowego, niewiele mającego wspólnego z żywą wiarą chrześcijańską.
Odczuwając miłość coraz mocniej, w wielu jej subtelnościach, zaczyna nam zależeć dokładnie na tym samym co Panu Jezusowi. Jest to etap przygotowawczy przed uzyskaniem z Nim jeszcze większej bliskości i jedności tak, iż będziemy z Nim stanowili jedno serce, jedną myśl i jedną duszę.
Nadrzędnym celem Pana Jezusa jest zbawienie wszystkich ludzi. Za to poniósł męczeńską śmierć i swoją krwią obmywa teraz grzeszników, aby uratować jak najwięcej dusz. Im bardziej miłość chrześcijańska upodabnia nas do Chrystusa i zbliża do Pana Boga, tym bardziej i my odczuwamy potrzebę ratowania dusz, zarówno tych, które już opuściły ziemski padół, jak i tych, które przebywają jeszcze wśród nas.
Jednym z przejawów wspomnianej wyżej przemiany jest modlitwa wstawiennicza za osoby umierające, jakże niedostrzegane przez nas wcześniej. Póki człowiek żyje, może zmienić swoje życie, wrócić do Pana Boga i w ten sposób może się uratować przed sprawiedliwością bożą. Zawsze jest na to szansa, nawet jeśli wydaje się, iż ta szansa jest znikoma. Niezbadane są przecież zamysły Boga, więc jest nadzieja... Kiedy człowiek umiera, traci tę szansę, bo na tamtym świecie nic już nie będzie w stanie zmienić, choćby chciał. Jedynie tu na ziemi ma realny wpływ na swój przyszły los.
Nasza miłość chrześcijańska w ujęciu chrystusowym doskonale to rozumie, że osoba, która właśnie umiera bez Boga, przegrała swoje życie, co powoduje w nas nie tyle smutek, ile cierpienie (bo tracimy cząstkę siebie – siebie jako jedno Ciało Chrystusa). Uciekamy się zatem do miłosierdzia bożego, wołając: „Panie, w Tobie jedyna nadzieja... Wybacz jej grzechy i uratuj ją...”. W ten sposób powstała modlitwa za konających:
Najłaskawszy Jezu, miłośniku dusz,
błagam
Cię przez konanie
Najświętszego Serca Twojego
i przez boleści Twojej Niepokalanej Matki,
obmyj
we Krwi swojej grzeszników całego świata,
którzy teraz konają
i jeszcze dziś mają umrzeć.
Serce
Jezusa konającego,
zlituj się nad konającymi.
Bolesne Serce Maryi Niepokalanej pod krzyżem,
módl
się za umierającymi.
Zakończenie
Prezentowane w tym artykule modlitwy to oczywiście niewielki fragment wzrastania chrześcijańskiego i budowania swojej praktyki modlitewnej. Płyną one z potrzeby serca, nie są więc narzucone siłą. Wraz ze wzrostem duchowym po prostu bardziej kochamy, więcej rozumiemy i więcej dostrzegamy, a kolejne modlitwy, które włączamy do naszej codziennej praktyki, są tylko przejawem naszej miłości i troski...
Polecane artykuły:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz