Możemy zadać
sobie pytanie, po co po śmierci sądzić człowieka, skoro przy
końcu świata i tak będzie sąd ostateczny? Czy będziemy dwa razy
sądzeni?
Wszystkie te źródła podają, że to nie Świetlista Istota (Archanioł Michał) osądza duszę, ale ona sama. Świetlista Istota cały czas emanuje ogromną miłością i akceptuje nas takimi, jacy jesteśmy, bez krytykowania, wypominania, ani bez oceniania. To my sami – po ujrzeniu podsumowania ze swojego życia – wiemy, na co zasłużyliśmy. Jeśli nie byliśmy dość doskonali, to po chamsku nie wepchamy się do Nieba, bo nie pozwoli nam na to duchowa przyzwoitość. To zetknięcie z czystą Miłością sprawia, że zupełnie inaczej wygląda nasze myślenie. Sami więc wydajemy na siebie wyrok, chociaż Świetlista Istota tego nie wymaga od nas. Gdzieś jednak musimy pójść z tą duszą. Jeśli nie możemy pójść do Nieba, idziemy do czyśćca, a jeśli nie chcemy mieć nic wspólnego z Bogiem, to idziemy w przeciwną stronę razem z marami Ciemności.
Czy jest to w ogóle możliwe? Czy po zetknięciu z czystą Miłością można ją odrzucić? Można. Przykładem może być mój tata. Gdy już było wiadomo, że jego dni są policzone, zapytałem go, czy chce, abym poprosił księdza. Odpowiedział, że nie będzie robił z siebie wariata. Skoro całe życie żył bez Boga, to teraz w obliczu śmierci nie będzie do Niego wracał. W ten sposób dokonał wyboru. Zachował się przyzwoicie, chociaż nawet jeszcze nie umarł. Być może po zetknięciu z czystą miłością zmienił zdanie, a może moje modlitwy wyproszą dla niego boże miłosierdzie – nie wiadomo. Jedno jest pewne: trzeba się bardzo postarać, aby pójść do piekła, bo Bóg będzie robił wszystko, aby dać nam szansę i okazję na powrót do Niego.
Z przekazów z Nieba wiemy, że po śmierci człowieka niektóre dusze idą od razu do Nieba, a niektóre muszą spędzić jakiś czas w czyśćcu. Po oczyszczeniu przechodzą potem do Nieba. Wszystko dzieje się za sprawą porządku bożego, czyli nie tylko sprawiedliwości bożej, bożego miłosierdzia, ale także naszej modlitwy i ofiarowania mszy świętej za zmarłego. W tym ostatnim ujęciu warto pomyśleć o mszy świętej wieczystej w intencji osoby zmarłej.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku osoby, która nie chce być z Bogiem (niestety są takie przypadki). Nikt ją na siłę nie będzie uszczęśliwiał. Jeśli dokonała takiego wyboru, ma do tego prawo.
Sąd ostateczny, który odbędzie się przy końcu świata, jest potrzebny, aby zakończyć jeden etap, czyli dotychczasowy świat i rozpocząć drugi etap w planie bożym, czyli „nową ziemię i nowe niebo”, jak czytamy w Piśmie świętym. Należy także dokonać ostatecznego podsumowania, kto idzie z Bogiem, a kto z Nim iść nie chce. Dusze znajdujące się jeszcze w czyśćcu będą musiały skorzystać z miłosierdzia bożego, aby przedwcześnie przejść do Raju. Podobnego sądu będą potrzebować osoby, których koniec świata zastanie przy życiu. Oni także będą musieli się określić, w którą stronę idą.
Należy tylko przypuszczać, że podobnie jak przy pierwszym sądzeniu, sędziami będziemy sami dla siebie. Bóg jest Miłością i nie chce naszego cierpienia, ale na siłę też nikogo ciągnąć nie będzie. W jednym z przekazów z Nieba czytamy takie słowa Pana Boga: wielu z was myśli, że wracając do mnie, będzie musiało przechodzić przez trudne pokuty czy posty, a ja tymczasem chcę tylko waszej miłości (a więc znowu miłość). Myślę, że przy ostatecznej selekcji kto z Bogiem, a kto nie, miłość Boga zwycięży i nawet w największym grzeszniku do ostatnich chwil Bóg będzie doszukiwać się jakiegoś nawet cienia miłości lub chęci, aby tylko tę duszę uratować. Tak więc, jeśli trafimy do piekła, to tylko na swoje wyraźne życzenie.
Polecane artykuły:
- Związek modlitewny, czyli pomódl się nie tylko za siebie
- Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci
- Rozmowa z duszami zmarłych jako podstęp szatana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz