piątek, 29 lipca 2016

Łakomstwo duchowe cz 2

    Bez odpowiedniej wiedzy czy wskazania minie wiele tygodni, zanim człowiek dojdzie w końcu do właściwego rozwiązania tego swoistego egzaminu. Zanim to jednak nastąpi, nachodzą go różne myśli i uczucia, łącznie z tymi, że skoro tak, to on też ma Pana Boga gdzieś... W tym miejscu często właśnie osoby słabo zaangażowane lub po prostu leniuchy, osoby roszczeniowe odpadają, uznając, że skoro przyjemności się skończyły, to nie ma co dalej zawracać sobie głowę wiarą i Panem Bogiem. 

Opieka Pana Boga

      Ci, którzy pozostaną, przechodzą swój pierwszy kryzys – zaczynają się chwiać, czując, że lada moment odpadną od Pana Boga, wołają Go więc w rozpaczy, nie chcąc do tego dopuścić... I nagle pojawia się jeden mały sygnał, Pan Bóg odzywa się na chwilę, spełniając jakąś prośbę, po czym znów milknie na wiele dni... Ta mała iskra wystarcza jednak, aby w tym samym momencie napełnić człowieka nadzieją i siłą. Zaczyna więc na nowo angażować się w rozwijanie swojej wiary i szukanie Boga, Boga, który znów milczy jak zaklęty... Pojawiają się więc kolejne kryzysy i kolejne sygnały od Boga. Ja ten etap nazywam etapem „A kuku”.

A kuku

     Wyobraźmy sobie mamę idącą ze swym kilkuletnim dzieckiem leśną ścieżką. Dziecko jest szczęśliwe, obcując z pięknem Przyrody i bliskością mamy. W którymś jednak momencie mama niezauważenie chowa się za drzewo i nic się nie odzywając, z ukrycia obserwuje swoje dziecko, jak się zachowa. Czy będzie ją szukało? Czy będzie zasmucone? A może nic sobie z tego nie zrobi i pójdzie dalej samo?

     Kiedy dziecko spostrzeże brak matki, zaczyna się rozglądać, w końcu zaczyna ją nawoływać. Mama jednak milczy, obserwując w dalszym ciągu dziecko. Widząc, że to zaraz się rozpłacze, w końcu odzywa się na chwilę: „A kuku...”. W dziecko wstępują jakby nowe siły: ożywione rozgląda się dookoła, ale mamy jak nie było, tak nie ma. Kiedy znowu zbiera mu się na płacz, wtedy znowu słychać zza drzewa delikatne „A kuku...”.

     W ten oto obrazowy przykład można scharakteryzować pierwszą część opisywanego powyżej egzaminu wstępnego. Pozostaje jeszcze do wypełnienia druga część, najważniejsza.


Rozwiązanie

     Właściwe rozwiązanie tego egzaminu nie jest zbyt trudne, choć dla niemądrej i niedoświadczonej owieczki dojście do właściwego rozwiązania nie jest proste. Bez uzyskania samoświadomości nie sposób tego samemu osiągnąć, stąd też mistrzowie duchowi, nie tylko chrześcijańscy kładą tak duży nacisk na samoobserwację, na uzyskanie samoświadomości.

     Po dogłębnym zastanowieniu się i przeanalizowaniu całej zaistniałej sytuacji w końcu nas olśniewa, że przez cały czas zależało nam jedynie na tym, aby wrócić do tego, co było, czyli do nieskrępowanej i nieograniczonej łaski Boga, aby w dalszym ciągu nas wspierał i spełniał wszystkie nasze prośby, że to jest dla nas ważniejsze niż On sam. W ten oto sposób zdemaskowaliśmy swoją niedoskonałą wiarę: tak naprawdę nie chodziło nam o powrót Boga, tylko tych łask, którymi nas obdarzał. Oto nasze łakomstwo duchowe!

     Jak tylko przewartościujemy naszą wiarę, skupimy się tylko na Panu Bogu jako jedynym celu naszych działań, nawet gdyby miał nas już nie raczyć więcej takimi łaskami, przejdziemy zaraz do następnego, dosyć krótkiego etapu, choć nie mniej trudnego dla początkującej owieczki, ale o tym w następnym poście...

< Część 1    2/2 






Polecane artykuły:


1 komentarz:

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły