piątek, 5 sierpnia 2016

Samoświadomość w rozwoju duchowym cz 2

 Pycha


    Ustawiczne krytykowanie, ocenianie i porównywanie się do innych, czy to do tych „gorszych” (pycha wywołana myślą, że jest się lepszym), czy do „lepszych” (pycha wywołana myślą, że jest się jednym z tych lepszych, prawdziwych chrześcijan), zazwyczaj przejawiająca się tylko w myślach, wywołuje w nas negatywne uczucia do innych ludzi, którzy nie są tak „oświeceni” jak my. To niewłaściwa postawa i sprzeczna z nauką Jezusa.

     Przychodzi czas, kiedy po tym zachłyśnięciu się Prawdą zaczynamy w końcu dostrzegać w tym wszystkim nie tylko innych, ale także siebie. Zastanawiając się nad sobą, swoim postępowaniem, dotychczasowym życiem, powoli uzyskujemy świadomość siebie, zwaną w rozwoju duchowym samoświadomością. Dochodzimy do przekonania, że pomimo tej odkrytej Prawdy (jednej z wielu zresztą jak się okaże w późniejszym czasie) wcale nie jesteśmy lepsi od innych, że jesteśmy takim samym „dziadostwem” jak inni. Przecież jeszcze kilka miesięcy temu sami tacy byliśmy, jak ci, którymi teraz tak bardzo pogardzamy, popełnialiśmy te same błędy i z równym lenistwem duchowym podchodziliśmy do Pana Boga i swojej wiary, a nawet teraz – choć stojąc na trochę wyższym poziomie od innych – wciąż popełniamy błędy i nie postępujemy tak jak należy. Pan Jezus mówi o tym, że widzimy źdźbło trawy w oku bliźniego, a belki w swoim oku nie widzimy – o, co to za ogromną belkę odkryliśmy właśnie w naszym oku!

rozwój duchowy
 

    Tak jak wcześniej królowała w nas pycha i poczucie wyższości, tak teraz w końcu pojawia się w nas naturalna pokora. Uświadamiamy sobie, a może raczej przypominamy, że zaraz po miłości, to właśnie pokora jest filarem wiary chrześcijańskiej i Pan Bóg wielokrotnie mówił, jak bardzo miłe Mu są osoby pokorne.

Łaska Boga

     Poznanie prawdy o sobie, zrozumienie swojej niedoskonałości i zrozumienie tego, że otoczenie nas przez Pana Boga szczególnym umiłowaniem, nie jest naszą żadną zasługą, nagrodą za swoją wyjątkowość (niby jaką?), ale jest tylko i wyłącznie łaską ze strony Pana Boga, stawia nas na właściwej drodze, drodze prowadzącej do realnej bliskości z Panem Bogiem. 

     Ta myśl o szczególnym wyróżnieniu jako danej za nic łasce i niemożności równoważnego „odpłacenia się” Panu Bogu, wywdzięczeniu się, będzie nas w późniejszym czasie coraz bardziej prześladować i stanie się w kolejnych etapach źródłem coraz większego cierpienia. Wszystko to zresztą jest przewidziane i okaże swój pożytek dla nas w stosownym czasie.

     Zrozumienie i przyjęcie do siebie pokory oraz wdzięczność do pana Boga za tę niezasłużoną łaskę kończy trzeci etap i pozwala przejść do następnego etapu, będącego duchowym przygotowaniem do przyjęcia Miłości Bożej etapu kolejnego.

     Na zakończenie przytoczymy słowa Pana Jezusa charakteryzujące przyjęcie właściwej postawy pokory na tym etapie, o którym w tym rozdziale pisaliśmy. Można je potraktować jako ćwiczenie duchowe pokazujące (zazwyczaj obnażające) naszą duchowość i wiarę:



Sługa bezużyteczny jestem,

zrobiłem to, co do mnie należało,

co jeszcze mogę zrobić?



(Łk 17,7-10)


< Część 1    2/2






Polecane artykuły:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły