<<-- Przejdź do części 1
Tyle mamy
codziennie możliwości, aby być częścią lepszego życia drugiego
człowieka, zazwyczaj nic nas finansowo nie kosztujące, że tylko
nasz półsen nie pozwala nam tego dostrzec. Zacznijmy od życzliwego
uśmiechu do drugiej osoby, zapytajmy, jak leci, co słychać, może
w czymś pomóc? Martwisz się, że masz pod opieką dzieci i nie
masz kiedy pomóc twojej sąsiadce, starszej osobie? Weź dzieci ze
sobą, pokaż im wspaniałość chwili spędzonej razem na pomaganiu
innym. Niech każde z dzieci zrobi to, co jest w stanie, nawet niech
to będzie coś niewielkiego, niech zrozumie, że jego niewielkie
działanie, połączone z działaniem pozostałych dało wyraźny
efekt. Trudno o lepsze pokazanie dziecku wiary chrześcijańskiej. W
szkole ani na lekcji religii tego się nie nauczą.
Na koniec
taki oto obraz-pytanie: Jaka jest metoda polowania lwa czy tygrysa?
Otóż atakują w pewnym oddaleniu stado i próbują odłączyć od
niego jedną sztukę. Kiedy już będzie sama, rozdzielona ze stadem
wtedy jej los jest już przesądzony, nie umknie przed kłami
sprytniejszego i silniejszego drapieżnika. Podobną metodę (jedną
z wielu) stosuje szatan. Najpierw stara się oddzielić człowieka od
społeczności, rodziny, znajomych, męża, żony, rodziców itd.,
wmawia mu, że nikogo nie potrzebuje, że nie musi nikogo szanować
ani być częścią lepszego życia drugiego człowieka. W końcu w
tym świecie obowiązuje prawo buszu – liczy się tylko moje dobro.
Skłócanie ze sobą ludzi, sprawianie, że nie odzywają się do
siebie latami (nawet brat z bratem – jakże częste) to część
planu szatańskiego. Póki człowiek jest w społeczności (tak jak
zwierzę w stadzie) póty jest w jakiś sposób chroniony (chociażby
wsparciem, dobrym słowem czy realną pomocą ze strony innych).
Kiedy pozostaje sam, nikt za nim nie stoi, wtedy staje się łatwą
zdobyczą dla szatana, choć zazwyczaj nawet nie zdaje sobie z tego
sprawy, bo szatan działa wolno (aby się człowiek nie zorientował),
ale nieustannie, sukcesywnie niszcząc kolejne obszary życia
człowieka i jego samego.
Czy
brak pracy jest grzechem?
Wątpliwości
Czytelnika koncentrują się wokół pytania, czy brak pracy
zawodowej może być uznane przez Pana Boga za grzech lenistwa. Przy
tak postawionym pytaniu nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Wszystko
bowiem zależy. Jeśli nie podejmujemy pracy zarobkowej, bo nam się
nie chce, wolimy być utrzymankiem rodziców, żony, kochanki, wtedy
niewątpliwie jest to grzech lenistwa. A co, jeśli człowiek pracuje
zawodowo, ale po pracy nic w domu nie zrobi, tylko cały wolny czas
siedzi w fotelu przed telewizorem, nierzadko z piwem w ręku, bo „on
pracuje i teraz odpoczywa...”? To także niewłaściwa postawa.
Mamy tu bowiem do czynienia z próżnowaniem. Posiadanie pracy nie
jest tutaj żadnym argumentem, dlatego że rozliczeni będziemy przez
Pana Boga za cały swój czas, który mieliśmy w życiu do
wykorzystania.
Wiara
chrześcijańska wymaga zaangażowania i podjęcia trudu, nie tylko w
kwestii wiary, ale także w budowaniu swojego życia, relacji z
drugim człowiekiem, lokalną społecznością, ale także w
budowaniu relacji z Panem Bogiem. Trzeba to dobrze zrozumieć –
podobnie jak na wojnie, order dostaje się nie za deklaracje, pobożne
życzenia, ale za realne działanie na polu walki. U Pana Boga jest
podobnie. Będziemy rozliczeni z tego, co zrobiliśmy, ale także z
tego, czego nie zrobiliśmy, choć mogliśmy zrobić. Jest o tym mowa
w Piśmie świętym: „Kto może pomóc, a nie pomaga, grzeszy”.
Ten warunek obowiązuje w każdej sferze wiary i życia
chrześcijańskiego: Jeśli mogliśmy coś zrobić, ale nie
zrobiliśmy, będzie nam to policzone jako grzech zaniechania.