Żyję z ludźmi w
większej zażyłości niż matka ze swymi dziećmi. Od czasu
stworzenia człowieka nigdy – ani przez chwilę – nie przestałem
trwać przy nim. Jako Stwórca i Ojciec człowieka odczuwam potrzebę
kochania go. Nie dlatego jednak żebym go potrzebował. To Moja
Miłość Ojca i Stworzyciela każe Mi odczuwać tę potrzebę
kochania człowieka. Trwam więc blisko człowieka. Wszędzie idę za
nim, pomagam mu we wszystkim, zaradzam wszystkiemu. Widzę jego
potrzeby, jego zmęczenie, wszystkie jego pragnienia. Moim
największym szczęściem jest przychodzenie mu z pomocą i ratowanie
go.
Ludzie
myślą, że jestem groźnym Bogiem i wtrącam całą ludzkość do
piekła.
Chciałbym,
aby wszystkie Moje stworzenia były przekonane, że istnieje Ojciec,
który czuwa nad nimi i który chciałby spowodować, aby już tu na
ziemi, odczuwały przedsmak szczęścia wiecznego.
Pragnę, by człowiek
często przypominał sobie, iż Ja jestem tam, gdzie on się
znajduje. Niech pamięta, że nie mógłby żyć, gdybym Ja nie był
z nim, żyjący jak on. Pomimo jego niewiary nigdy nie przestaję być
przy nim.
Ach, jakże pragnę
ujrzeć spełnienie się Mojego pragnienia, które chcę wam
przedstawić. Oto ono:
Do dziś człowiek wcale
nie myślał o zrobieniu Bogu, Ojcu swojemu, przyjemności, o jakiej
zamierzam powiedzieć. Otóż chciałbym zobaczyć, że powstaje
wielkie zawierzenie między człowiekiem a jego Ojcem Niebieskim,
prawdziwy duch zażyłości, ale i delikatności zarazem, ażeby nie
nadużywano Mojej wielkiej Dobroci.
Znam wasze potrzeby,
pragnienia i to wszystko, co jest w was, ale jak bardzo byłbym
szczęśliwy i wdzięczny, gdybym zobaczył, że przychodzicie do
Mnie i powierzacie Mi swoje potrzeby, jak to czyni pełne ufności
dziecko wobec swego ojca. Jakże mógłbym odmówić wam
jakiejkolwiek rzeczy – o małym czy dużym znaczeniu, – gdy Mnie
o nią prosicie?
Gdybyś wiedział, jak
pragnę być znany, kochany i otaczany szczególną czcią przez
ludzi! To pragnienie jest we Mnie od całej wieczności i od
stworzenia pierwszego człowieka.
Jeśli chodzi o was,
dusze w stanie grzechu i nieobeznane z religijną prawdą, nie mogę
w was wejść, ale mimo wszystko jestem blisko was. Nigdy bowiem nie
przestaję was wzywać, zapraszać, abyście zapragnęli otrzymać
dobrodziejstwa, które przynoszę, abyście zobaczyli Światło i
wyleczyli się z grzechu.
Spędzam dni, a
niekiedy nawet lata blisko niektórych dusz, aby zapewnić im
szczęście wieczne. Nie wiedzą, że tam jestem, że na nich czekam,
że przywołuję ich w każdej chwili dnia. Nie jestem jednak
wcale zmęczony i pomimo to doznaję radości w pozostawaniu tuż
przy was, zawsze z nadzieją, że pewnego dnia powrócicie do waszego
Ojca i dacie Mi przed śmiercią przynajmniej kilka dowodów miłości.
Moja ogromna Miłość do
was pobudza Mnie, bym jeszcze więcej uczynił, otwierając Moje
łono. Z niego wytryśnie woda zbawienia dla Moich dzieci i pozwolę
im czerpać do woli wszystko, czego potrzebują teraz i w wieczności.
Jeżeli chcecie poznać potęgę źródła, o którym mówię,
musicie nauczyć się najpierw lepiej Mnie znać i kochać, aż do
stopnia upragnionego przeze Mnie, czyli nie tylko, jako Ojca, ale
również, jako waszego Przyjaciela i Powiernika.
Dlaczego dziwi was to, co
wam mówię? Czy nie stworzyłem was na Mój obraz? Stworzyłem was
na Moje podobieństwo, byście nie znajdowali niczego dziwnego w tym,
że rozmawiacie i przyjaźnicie się z waszym Ojcem, Stwórcą i
Bogiem. Przecież – dzięki Mojej miłosiernej Dobroci –
staliście się dziećmi Mojej Ojcowskiej i Boskiej Miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz