Jak
na razie tyle było zgrzytów mojej świadomości odnośnie modlitwy
„Ojcze nasz”. Kolejne zmiany wprowadziłem już nie w odpowiedzi
na zgrzyty, lecz jako dopełnienie formy podstawowej, tego szablonu
modlitwy, jaki nam Pan Jezus przekazał.
Oddanie się pod kierownictwo Boga
Najważniejszą
z tych zmian wprowadziłem stosunkowo późno, wtedy, kiedy byłem
już bardziej zaawansowany duchowo, kiedy przeszedłem wiele etapów
w tym zbliżaniu się do Pana Boga. Na jednym z takich etapów
człowiek, którego Pan Bóg pociągnął ku Sobie, nabiera
(dobrowolnie) chęci, aby oddać się całkowicie pod kierownictwo
Pana Boga i zwraca się do Niego słowami Maryi: „Niech się stanie
według Twego słowa (woli)” (Łk 1,38). Człowiek wycofuje swoją
wolę i z pokorą poddaje się woli bożej: „Czyń ze mną wszystko
według swojej woli”. Wyrazem tego oddania są słowa w trzecim
akcie modlitwy: „Bądź Twoja wola, tak w niebie, jak i na ziemi,
jak i w moim życiu”. Jest to
dążenie każdego człowieka będącego na średnio zaawansowanym
poziomie bliskości z Bogiem: „Niech Twoja wola stanie się moją
wolą”. Jest to deklaracja i zaproszenie z naszej strony, że
jesteśmy gotowi na przyjęcie większej bliskości z Panem Bogiem,
oraz okupienie tego większymi próbami. Niestety, w życiu, także u
Pana Boga nie ma nic za darmo. Jeżeli chcemy dostąpić większej
bliskości z Panem Bogiem, pić z kielicha duchowych słodkości,
jednocześnie musimy pić także z kielicha goryczy,
współuczestniczyć w cierpieniu Jego Syna. Moc, jaką dzięki temu
zbliżeniu otrzymujemy, sprawia, że wszelkie cierpienia fizyczne,
psychiczne czy duchowe są mało ważne. Liczy się tylko to uczucie
bliskości z Panem Bogiem. Aby podnieść nas do tego stanu, Pan Bóg
potrzebuje naszej dobrowolnej zgody, z uwagi na to, że posiadamy
wolną wolę. Musimy więc zaufać Bogu i zgodzić się w ciemno na
wszystko, co będzie chciał z nami uczynić.
Przekłady Biblii
Następną
zmianę wprowadziłem, opierając się na Piśmie Świętym. W
przedostatniej prośbie modlitwy, Kościół katolicki, a za nim jego
wierni, wciąż używają starego tłumaczenia tego fragmentu
(tłumaczenia ks. Wujka z XVIII wieku), podczas gdy w tej chwili
dysponujemy dokładniejszym przekładem (prosto z oryginału), czyli
Biblii Tysiąclecia. Została ona w całości przełożona z
zachowanych oryginałów hebrajskich, greckich i aramejskich przez
zespół katolickich księży-tłumaczy, z okazji wielkiej rocznicy,
jaką było 1000-lecie chrztu Polski, stąd też i tytuł tego
przekładu. Jest ona teraz powszechnie używaną Biblią, także
podczas nabożeństwa. W nowym przekładzie prośba ta brzmi
następująco: „... i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Jest
to prośba zupełnie przeciwstawna do tej formalnie obowiązującej:
„...i nie wódź nas na pokuszenie”. W pierwszej prosimy Pana
Boga o to, aby pomógł nam przezwyciężyć pokusę, a w drugiej
prosimy Go o to, aby nie zsyłał na nas żadnych pokus. Niestety,
nie ma tu ostatecznego rozwiązania, gdyż — jak przyznają sami
tłumacze — miejsce te jest bardzo trudne do przetłumaczenia.
Jeżeli weźmiemy sobie na warsztat wszystkie dostępne przekłady
Pisma Świętego, z różnych epok, nie tylko katolickie, ale także
innych odłamów chrześcijaństwa, to otrzymamy cały wachlarz
różnych przekładów tego zdania, zbliżających się bardziej do
jednej lub do drugiej skrajności. Także w Biblii nie znajdziemy
rozstrzygnięcia, ponieważ bez problemu odnajdziemy słowa
potwierdzające jedną lub drugą wersję. Oto przykład:
„Synu,
jeżeli masz zamiar służyć Panu,
przygotuj
swą duszę na doświadczenie!
[...]
bo
w ogniu doświadcza się złoto,
a
ludzi miłych Bogu — w piecu utrapienia”
(Syr.
2,1-5)
„Kto
doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi.
Bóg
bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu,
ani
też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość
wystawia
każdego na pokusę i nęci”.
(Jk.
1,13)
Nie
należy zbytnio roztrząsać tego dylematu, która z wersji jest
lepsza lub bardziej właściwa. Ja przyjąłem wersję z nowego
przekładu, ponieważ jest bliższa mojemu sercu. Osobiście uważam
ją także za bardziej właściwą. Jest ona zgodna z mistyką
chrześcijańską i naszym rozwojem duchowym. Nie do pomyślenia jest
dla mnie prosić Pana Boga o niezsyłanie pokus i niedoświadczanie
mnie, ponieważ są to prośby — z duchowego punktu widzenia —
niekorzystne dla mnie.
Czas próby
Przezwyciężanie
pokus i życiowych doświadczeń wzmacnia nas, przybliża do Pana
Boga i sprawia, że w nagrodę Pan Bóg obsypuje nas większymi
łaskami i to już tutaj, na Ziemi. Do tego dochodzą zasługi, które
przydadzą się nam na Sądzie Ostatecznym i w życiu wiecznym.
Błogosławiona Aniela Salawa pisze tak: „Gdybyście mogli
ujrzeć ten ogrom przyszłej chwały przyznany cierpieniom ludzkim na
ziemi, wtedy prosilibyście sami o więcej krzyży i cierpień”.
Nie prośmy więc o to, aby Pan Bóg nas nie doświadczał, ale
prośmy o to, aby dał nam siłę znieść czas próby, bo próby są
konieczne dla naszego rozwoju duchowego i zbawienia. Wymaga to
większego wysiłku i zaangażowania, ale w końcu zapłatę
otrzymuje się za wykonaną pracę, a nie za pobożne życzenia. Taka
jest moja rada.
Ataki szatana i demonów
Przyjmując
nowy przekład modlitwy Pańskiej, zmieniła się (a właściwie
uwspółcześniła) także ostatnia prośba: „ale nas zachowaj od
złego”. Prośbę tę jednak całkowicie przebudowałem,
dostosowując ją z jednej strony do swojej wrażliwości literackiej
(słowo "zachowaj" zmieniłem na "uchroń"), a z
drugiej, dodałem ważny dla mnie element: „od zła wszelkiego”,
jako podkreślenie, że oczekuję ochrony także przed szatanem i
demonami. Właściwie nie trzeba tego specjalnie akcentować,
ponieważ w oryginalnej wersji, pod prośbą „zachowaj mnie od
złego”, kryje się to wszystko. Bardziej jest to taka psychiczna
potrzeba zaznaczenia tego, wynikająca z doświadczeń z okresu,
kiedy wprowadzałem zmiany do modlitwy. Otóż na jednym z etapów
duchowych Pan Bóg dopuszcza na człowieka atak demonów, aby go
trochę podręczyły. Z trzech "standardowych" demonów
opisywanych w literaturze duchowej (jak, chociażby „Noc ciemna”
św. Jana od Krzyża) nawiedziło mnie dwóch: najpierw jeden, a po
półrocznej przerwie, drugi. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że są
one częścią składową naszego postępowania na drodze do Boga.
Nie jest to temat tej rozprawy, więc nie będę go szczegółowo
opisywał. Na potrzeby tego opisu wystarczy tylko informacja, że
demony te wchodzą do człowieka niepostrzeżenie i zadomawiają się
w jego wnętrzu. Można ich rozpoznać po dodatkowym, niezależnym od
naszej woli, mentalności i moralności głosie wewnętrznym (takim,
jak nasze samopojawiające się myśli), który dręczy nas
kuszeniem, wyobrażeniem i komentarzem. Wszystko oczywiście
przepojone złem i zgorszeniem. Po takich właśnie doświadczeniach
pojawiła się ta potrzeba szczególnego podkreślenia w modlitwie,
aby Pan Bóg chronił mnie od wszystkiego, co złe, także od
demonów.
Moja modlitwa Pańska
Po
wprowadzeniu tych wszystkich zmian, moja codzienna, podstawowa
modlitwa nabrała następujący wygląd:
Ojcze
mój, który jesteś w niebie,
święć
się imię Twoje,
przyjdź
Królestwo Twoje,
bądź
wola Twoja, tak w niebie,
jak
i na Ziemi, jak i w moim życiu,
(rano):
chleba mojego powszedniego proszę, daj mi dzisiaj,
(wieczorem):
za chleb mój powszedni dzisiaj, dziękuję,
i
odpuść mi moje winy,
jak
i ja odpuszczam moim winowajcom,
i
nie dopuść, abym uległ pokusie,
ale
uchroń mnie od zła wszelkiego
amen.
Nie
jest to jedyna modlitwa, jaką codziennie odmawiam. Zanim przedstawię
pozostałe, zakończę wpierw temat z demonami, przechodząc w ten
sposób do kolejnego podrozdziału.
- O czym Pan Bóg rozmawia ze świętymi
- Bóg Ojciec mówi do swoich dzieci
- Pragnienie Boga, jako podstawa bliskości z Panem Bogiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz