czwartek, 26 maja 2016

Moje ożywianie modlitw cz 2

    Jak na razie tyle było zgrzytów mojej świadomości odnośnie modlitwy „Ojcze nasz”. Kolejne zmiany wprowadziłem już nie w odpowiedzi na zgrzyty, lecz jako dopełnienie formy podstawowej, tego szablonu modlitwy, jaki nam Pan Jezus przekazał.

modlitwy

Oddanie się pod kierownictwo Boga


     Najważniejszą z tych zmian wprowadziłem stosunkowo późno, wtedy, kiedy byłem już bardziej zaawansowany duchowo, kiedy przeszedłem wiele etapów w tym zbliżaniu się do Pana Boga. Na jednym z takich etapów człowiek, którego Pan Bóg pociągnął ku Sobie, nabiera (dobrowolnie) chęci, aby oddać się całkowicie pod kierownictwo Pana Boga i zwraca się do Niego słowami Maryi: „Niech się stanie według Twego słowa (woli)” (Łk 1,38). Człowiek wycofuje swoją wolę i z pokorą poddaje się woli bożej: „Czyń ze mną wszystko według swojej woli”. Wyrazem tego oddania są słowa w trzecim akcie modlitwy: „Bądź Twoja wola, tak w niebie, jak i na ziemi, jak i w moim życiu”. Jest to dążenie każdego człowieka będącego na średnio zaawansowanym poziomie bliskości z Bogiem: „Niech Twoja wola stanie się moją wolą”. Jest to deklaracja i zaproszenie z naszej strony, że jesteśmy gotowi na przyjęcie większej bliskości z Panem Bogiem, oraz okupienie tego większymi próbami. Niestety, w życiu, także u Pana Boga nie ma nic za darmo. Jeżeli chcemy dostąpić większej bliskości z Panem Bogiem, pić z kielicha duchowych słodkości, jednocześnie musimy pić także z kielicha goryczy, współuczestniczyć w cierpieniu Jego Syna. Moc, jaką dzięki temu zbliżeniu otrzymujemy, sprawia, że wszelkie cierpienia fizyczne, psychiczne czy duchowe są mało ważne. Liczy się tylko to uczucie bliskości z Panem Bogiem. Aby podnieść nas do tego stanu, Pan Bóg potrzebuje naszej dobrowolnej zgody, z uwagi na to, że posiadamy wolną wolę. Musimy więc zaufać Bogu i zgodzić się w ciemno na wszystko, co będzie chciał z nami uczynić.

Przekłady Biblii


     Następną zmianę wprowadziłem, opierając się na Piśmie Świętym. W przedostatniej prośbie modlitwy, Kościół katolicki, a za nim jego wierni, wciąż używają starego tłumaczenia tego fragmentu (tłumaczenia ks. Wujka z XVIII wieku), podczas gdy w tej chwili dysponujemy dokładniejszym przekładem (prosto z oryginału), czyli Biblii Tysiąclecia. Została ona w całości przełożona z zachowanych oryginałów hebrajskich, greckich i aramejskich przez zespół katolickich księży-tłumaczy, z okazji wielkiej rocznicy, jaką było 1000-lecie chrztu Polski, stąd też i tytuł tego przekładu. Jest ona teraz powszechnie używaną Biblią, także podczas nabożeństwa. W nowym przekładzie prośba ta brzmi następująco: „... i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie”. Jest to prośba zupełnie przeciwstawna do tej formalnie obowiązującej: „...i nie wódź nas na pokuszenie”. W pierwszej prosimy Pana Boga o to, aby pomógł nam przezwyciężyć pokusę, a w drugiej prosimy Go o to, aby nie zsyłał na nas żadnych pokus. Niestety, nie ma tu ostatecznego rozwiązania, gdyż — jak przyznają sami tłumacze — miejsce te jest bardzo trudne do przetłumaczenia. Jeżeli weźmiemy sobie na warsztat wszystkie dostępne przekłady Pisma Świętego, z różnych epok, nie tylko katolickie, ale także innych odłamów chrześcijaństwa, to otrzymamy cały wachlarz różnych przekładów tego zdania, zbliżających się bardziej do jednej lub do drugiej skrajności. Także w Biblii nie znajdziemy rozstrzygnięcia, ponieważ bez problemu odnajdziemy słowa potwierdzające jedną lub drugą wersję. Oto przykład:

Synu, jeżeli masz zamiar służyć Panu,

przygotuj swą duszę na doświadczenie!

[...]

bo w ogniu doświadcza się złoto,

a ludzi miłych Bogu — w piecu utrapienia”

(Syr. 2,1-5)





„Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi.

Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu,

ani też nikogo nie kusi. To własna pożądliwość

wystawia każdego na pokusę i nęci”.

(Jk. 1,13)



     Nie należy zbytnio roztrząsać tego dylematu, która z wersji jest lepsza lub bardziej właściwa. Ja przyjąłem wersję z nowego przekładu, ponieważ jest bliższa mojemu sercu. Osobiście uważam ją także za bardziej właściwą. Jest ona zgodna z mistyką chrześcijańską i naszym rozwojem duchowym. Nie do pomyślenia jest dla mnie prosić Pana Boga o niezsyłanie pokus i niedoświadczanie mnie, ponieważ są to prośby — z duchowego punktu widzenia — niekorzystne dla mnie.


Czas próby


     Przezwyciężanie pokus i życiowych doświadczeń wzmacnia nas, przybliża do Pana Boga i sprawia, że w nagrodę Pan Bóg obsypuje nas większymi łaskami i to już tutaj, na Ziemi. Do tego dochodzą zasługi, które przydadzą się nam na Sądzie Ostatecznym i w życiu wiecznym. Błogosławiona Aniela Salawa pisze tak: „Gdybyście mogli ujrzeć ten ogrom przyszłej chwały przyznany cierpieniom ludzkim na ziemi, wtedy prosilibyście sami o więcej krzyży i cierpień”. Nie prośmy więc o to, aby Pan Bóg nas nie doświadczał, ale prośmy o to, aby dał nam siłę znieść czas próby, bo próby są konieczne dla naszego rozwoju duchowego i zbawienia. Wymaga to większego wysiłku i zaangażowania, ale w końcu zapłatę otrzymuje się za wykonaną pracę, a nie za pobożne życzenia. Taka jest moja rada.

Ataki szatana i demonów


     Przyjmując nowy przekład modlitwy Pańskiej, zmieniła się (a właściwie uwspółcześniła) także ostatnia prośba: „ale nas zachowaj od złego”. Prośbę tę jednak całkowicie przebudowałem, dostosowując ją z jednej strony do swojej wrażliwości literackiej (słowo "zachowaj" zmieniłem na "uchroń"), a z drugiej, dodałem ważny dla mnie element: „od zła wszelkiego”, jako podkreślenie, że oczekuję ochrony także przed szatanem i demonami. Właściwie nie trzeba tego specjalnie akcentować, ponieważ w oryginalnej wersji, pod prośbą „zachowaj mnie od złego”, kryje się to wszystko. Bardziej jest to taka psychiczna potrzeba zaznaczenia tego, wynikająca z doświadczeń z okresu, kiedy wprowadzałem zmiany do modlitwy. Otóż na jednym z etapów duchowych Pan Bóg dopuszcza na człowieka atak demonów, aby go trochę podręczyły. Z trzech "standardowych" demonów opisywanych w literaturze duchowej (jak, chociażby „Noc ciemna” św. Jana od Krzyża) nawiedziło mnie dwóch: najpierw jeden, a po półrocznej przerwie, drugi. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że są one częścią składową naszego postępowania na drodze do Boga. Nie jest to temat tej rozprawy, więc nie będę go szczegółowo opisywał. Na potrzeby tego opisu wystarczy tylko informacja, że demony te wchodzą do człowieka niepostrzeżenie i zadomawiają się w jego wnętrzu. Można ich rozpoznać po dodatkowym, niezależnym od naszej woli, mentalności i moralności głosie wewnętrznym (takim, jak nasze samopojawiające się myśli), który dręczy nas kuszeniem, wyobrażeniem i komentarzem. Wszystko oczywiście przepojone złem i zgorszeniem. Po takich właśnie doświadczeniach pojawiła się ta potrzeba szczególnego podkreślenia w modlitwie, aby Pan Bóg chronił mnie od wszystkiego, co złe, także od demonów.

 Moja modlitwa Pańska


     Po wprowadzeniu tych wszystkich zmian, moja codzienna, podstawowa modlitwa nabrała następujący wygląd:



Ojcze mój, który jesteś w niebie,

święć się imię Twoje,

przyjdź Królestwo Twoje,

bądź wola Twoja, tak w niebie,

jak i na Ziemi, jak i w moim życiu,

(rano): chleba mojego powszedniego proszę, daj mi dzisiaj,

(wieczorem): za chleb mój powszedni dzisiaj, dziękuję,

i odpuść mi moje winy,

jak i ja odpuszczam moim winowajcom,

i nie dopuść, abym uległ pokusie,

ale uchroń mnie od zła wszelkiego

amen.



     Nie jest to jedyna modlitwa, jaką codziennie odmawiam. Zanim przedstawię pozostałe, zakończę wpierw temat z demonami, przechodząc w ten sposób do kolejnego podrozdziału.


 < Część 1    2/5    Część 3 >






Polecane artykuły:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Reklama

Wspomóż mnie lub zostań moim patronem już od 5 zł - sprawdź szczegóły